– Od dzisiaj formalnie nazywam się Maks, bo zgodnie z polskim prawem pisownia tego imienia przez "x" nie była możliwa – poinformował mężczyzna. Jego wcześniejsze imię – Jarosław – nie podobało mu się z kilku względów, jednak to właśnie postać lidera PiS-u przekonała go ostatecznie do zmiany imienia.
29-latek z Dolnego Śląska uległ wypadkowi, gdy był dzieckiem. Wskutek urazy doznał paraliżu prawej części ciała. Imię Jarosław jest dla niego trudne do wymówienia, dlatego już wcześniej nosił się z decyzją o jego zmianie. Teraz przekonuje jednak, że dopiero przejęcie władzy przez Prawo i Sprawiedliwość skłoniło go ostatecznie do zostania "Maksem". Mężczyzna wyjaśnił, że nie podobają mu się działania prezesa PiS i jego podwładnych m.in. w sprawie TK i ulg dla niepełnosprawnych.
Jarosławowi Zielińskiemu przeszkadzało nie tylko imię identyczne z tym, jakie nosi Kaczyński, ale też zbieżność nazwisk z wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji.