Kościół anglikański postanowił wywołać w Nowej Zelandii dyskusję na temat niepokalanego poczęcia wywołując prawdziwy szok wśród katolików. Na billboardzie opłaconym przez anglikanów widzimy leżących pod kołdrą Józefa i Maryję. Józef ma zbolałą minę i wpatruje się w małżonkę, która z kolei ma oczy utkwione gdzieś wysoko w górze. Pod grafiką znajduje się podpis: "Biedny Józef. Ciężko jest przebić Boga" (w oryginale jest użyte słowo follow, które sugeruje, że po "zapłodnieniu" Maryi przez Boga doszło do zbliżenia między Maryją a Józefem). W Polsce w takich przypadkach mówi się, że ktoś pojechał po bandzie, ale w tym wypadku można już chyba nawet powiedzieć o wyjechaniu poza tor.
Katolicy najwyraźniej nie zrozumieli szlachetnych intencji anglikan i zareagowali na billboard oburzeniem. Już w kilka godzin po jego pojawieniu się, grafika została zamalowana brązową farbą. Nasza chrześcijańska tradycja mówi, że Maryja jest dziewicą, a ojcem Jezusa jest Bóg, nie Józef – tłumaczy przedstawiciel kościoła katolickiego.
Co na to druga strona? Glynn Cardy, archidiakon anglikańskiego kościoła św. Mateusza w Auckland twierdzi, że plakat miał uświadomić wiernym, że nie powinni dosłownie rozumieć zapłodnienia Maryi przez Boga, ale odczytać prawdziwe przesłanie tego wyjątkowego zdarzenia. – Nie chodzi przecież o to, że Bóg zesłał plemniki, ale o pokazanie potęgi miłości Jezusa - mówi duchowny i dodaje, że jest zadowolony z kontrowersji wokół plakatu. – Chcieliśmy sprowokować ludzi do debaty. O to nam chodziło – zapewnia.
Mamy wrażenie, że Glynn Cardy inaczej będzie śpiewał kiedy o całej sprawie dowie się ojciec Tadeusz Rydzyk. Wszak w całej historii mowa nie tylko o Matce Boskiej i Królowej Polski, ale przede wszystkim o patronce pewnej toruńskiej rozgłośni radiowej.
Co na to druga strona? Glynn Cardy, archidiakon anglikańskiego kościoła św. Mateusza w Auckland twierdzi, że plakat miał uświadomić wiernym, że nie powinni dosłownie rozumieć zapłodnienia Maryi przez Boga, ale odczytać prawdziwe przesłanie tego wyjątkowego zdarzenia. – Nie chodzi przecież o to, że Bóg zesłał plemniki, ale o pokazanie potęgi miłości Jezusa - mówi duchowny i dodaje, że jest zadowolony z kontrowersji wokół plakatu. – Chcieliśmy sprowokować ludzi do debaty. O to nam chodziło – zapewnia.
Mamy wrażenie, że Glynn Cardy inaczej będzie śpiewał kiedy o całej sprawie dowie się ojciec Tadeusz Rydzyk. Wszak w całej historii mowa nie tylko o Matce Boskiej i Królowej Polski, ale przede wszystkim o patronce pewnej toruńskiej rozgłośni radiowej.
arb, wp.pl