Policjanci z woj. lubuskiego po 12 latach rozwiązali zagadkę z 2001 roku, kim jest zatrzymany przez nich mężczyzna. Sytuację można byłoby nazwać sukcesem, gdyby nie fakt, że w momencie wylegitymowania przez policję podał fałszywe dane, nigdy nie był poszukiwany przez policję.
W ustalanie tożsamości zaangażowano wielu policjantów śledczych, wizerunek mężczyzny publikowano w prasie i telewizji, a on w tym czasie spokojnie mieszkał w swoim domu pod Międzyrzeczem i zapewne głośni się śmiał z wysiłków policjantów.
W lutym minęło 12 lat od chwili, gdy policjanci z Międzyrzecza pojechali na interwencję do jednego z lokali. Wylegitymowali kilku klientów, wśród nich zagadkowego mężczyznę przed pięćdziesiątką. Przedstawił się z imienia i nazwiska, ale nikogo takiego nie było w policyjnej bazie danych. Dlatego został zatrzymany. Policjanci starali się ustalić, kim jest, ale bez większego powodzenia. Po 24 godzinach mężczyzna został zwolniony.
Zatrzymany przedstawił się jako Ryszard i przez 12 lat utrzymywał, że tak właśnie się nazywa. Przez ten czas wielokrotnie był przesłuchiwany, bo policjanci nie dali za wygraną.
Sytuacja zmieniła się, gdy śledztwo przejął kolejny policjant kryminalny. Przeanalizował on dokładnie dokumentację, porównał ją z informacjami zawartymi w policyjnej kartotece i wezwał na mężczyznę na kolejne przesłuchanie, na którym dowiódł, że Ryszard to w rzeczywistości Henryk - ma 60 lat i pochodzi z Gdańska.
Tożsamość potwierdził pokazując fotografię mężczyzny jego córce. Potwierdziła, że to ojciec, którego nie widziała od kilkunastu lat. Rodzina nie szukała Henryka, bo kilkanaście lat temu rozstał się z nią i poróżnił. Policjanci muszą teraz ustalić dlaczego mężczyzna przez 12 lat kłamał na temat swojego nazwiska, ponieważ nigdy nie był poszukiwany przez policję.
Gazeta.pl, ml
W lutym minęło 12 lat od chwili, gdy policjanci z Międzyrzecza pojechali na interwencję do jednego z lokali. Wylegitymowali kilku klientów, wśród nich zagadkowego mężczyznę przed pięćdziesiątką. Przedstawił się z imienia i nazwiska, ale nikogo takiego nie było w policyjnej bazie danych. Dlatego został zatrzymany. Policjanci starali się ustalić, kim jest, ale bez większego powodzenia. Po 24 godzinach mężczyzna został zwolniony.
Zatrzymany przedstawił się jako Ryszard i przez 12 lat utrzymywał, że tak właśnie się nazywa. Przez ten czas wielokrotnie był przesłuchiwany, bo policjanci nie dali za wygraną.
Sytuacja zmieniła się, gdy śledztwo przejął kolejny policjant kryminalny. Przeanalizował on dokładnie dokumentację, porównał ją z informacjami zawartymi w policyjnej kartotece i wezwał na mężczyznę na kolejne przesłuchanie, na którym dowiódł, że Ryszard to w rzeczywistości Henryk - ma 60 lat i pochodzi z Gdańska.
Tożsamość potwierdził pokazując fotografię mężczyzny jego córce. Potwierdziła, że to ojciec, którego nie widziała od kilkunastu lat. Rodzina nie szukała Henryka, bo kilkanaście lat temu rozstał się z nią i poróżnił. Policjanci muszą teraz ustalić dlaczego mężczyzna przez 12 lat kłamał na temat swojego nazwiska, ponieważ nigdy nie był poszukiwany przez policję.
Gazeta.pl, ml