Jak się okazuje, nasza polska noblistka pozostawiła po sobie coś więcej niż rewolucyjne odkrycia. Naukowcy badający jej dawne laboratorium znaleźli tam przedmioty skażone izotopem radu-226. Co ciekawe, jej pozostawione tam notatki, krzesła i klamki są nadal radioaktywne – okres połowicznego rozpadu wspomnianego izotopu to około 1600 lat.
Renaud Huynh, dyrektor Muzeum Curie w rozmowie z BBC przyznał, że laboratorium przez długi czas było wyjątkowo niebezpieczne – pełne nie tylko radioaktywnych cząsteczek, ale także toksycznych związków chemicznych.
Radioaktywne ślady na meblach i przedmiotach codziennego użytku
Pomimo wielokrotnego odkażania Instytutu Radowego – którego częścią jest laboratorium Curie – wciąż wykrywa się tam niskie poziomy promieniowania. Marc Ammerich, specjalista ds. ochrony przed promieniowaniem z 40-letnim doświadczeniem, który przez dekady nadzorował bezpieczeństwo francuskich elektrowni jądrowych, od 2019 roku prowadzi kontrole wspomnianego muzeum.
Wraz ze swoim zespołem usunął resztki radioaktywnego pyłu z mebli i innych powierzchni, jednak część promieniowania pozostała. Wniknęło ono głęboko w drewno i metal, co sprawia, że choć jest obecne, nie stanowi już zagrożenia dla odwiedzających go turystów. Dla przykładu, na jednym z wysuwanych stołów jadalnych znaleziono dwie radioaktywne plamy – prawdopodobnie to odciśnięte dłonie osoby wysuwającej stół.
Do tej pory zespół Ammericha przeanalizował około 9 tysięcy przedmiotów należących do rodziny Curie. Choć ślady promieniowania są wciąż wykrywalne, znajdują się na poziomie nieszkodliwym dla ludzi. Ekspert przyznał, że trzymając zeszyty opisujące odkrycie radu i polonu czy dotykając aparatury badawczej, czuł, jakby trzymał historię radioaktywności we własnych dłoniach.
Praca w skrajnie niebezpiecznych warunkach. Dziś byłaby nie do zaakceptowania
Radioaktywne cząsteczki obecne w laboratorium świadczą o ogromnym poświęceniu Skłodowskiej-Curie, która nie miała świadomości skutków długotrwałego kontaktu z substancjami emitującymi promieniowanie. Zarówno ona, jak i jej mąż Piotr Curie, narażeni byli na ciągłą ekspozycję, co miało tragiczne konsekwencje zdrowotne.
Współczesna nauka wymaga daleko bardziej restrykcyjnych procedur bezpieczeństwa. – Gdyby Maria Curie pracowała dziś, musiałaby uzyskać specjalne pozwolenia, a laboratorium byłoby wyposażone w zaawansowane systemy ochrony – tłumaczy Ammerich. Współczesne środki ochrony, od filtrów po osłony biologiczne, całkowicie zmieniły sposób prowadzenia badań z materiałami promieniotwórczymi.
Muzeum zachowa radioaktywne relikty przeszłości
Mimo upływu czasu i zmiany technologii, pozostałości po pracy Curie mają ogromną wartość historyczną. Renaud Huynh podkreśla, że zachowanie tych śladów jest niezbędne dla zachowania pamięci o pionierskich metodach badawczych. – To fizyczne pozostałości po epoce, której już nie ma. Jeśli je usuniemy, zatrzemy jej ślad – mówi.
Maria Skłodowska-Curie przeszła do historii jako jedna z największych postaci świata nauki. Była pierwszą kobietą z Nagrodą Nobla i jedyną osobą wyróżnioną Noblem w dwóch różnych dziedzinach – fizyce (1903) i chemii (1911). Jej badania nad promieniotwórczością oraz odkrycie radu i polonu dały podwaliny pod dzisiejszą medycynę nuklearną i terapię onkologiczną.
Niestety, konsekwencje pracy z promieniowaniem były nieuniknione. Curie zmarła w 1934 roku na skutek choroby wywołanej przez długotrwałe narażenie na rad, którego aktywność jest kilkaset razy wyższa niż uranu.
Czytaj też:
Odkryto tajemnicę rękopisów znad morza Martwego. Zaskakujące wnioski badaczyCzytaj też:
Tajemnicze odkrycie niedaleko Jerozolimy. Może zmienić historię Jezusa