Katie Hurley, psychoterapeutka dzieci i młodzieży, od lat pracuje z dziewczętami – indywidualnie i w grupach – a także rozmawia z ich rodzicami. W swojej najnowszej książce „Wredne dziewczyny i twoja córka” pokazuje, jak rodzice mogą przeciwdziałać niemiłym zachowaniom i przemocy wśród dziewcząt. Zawarte w niej praktyczne porady oraz ćwiczenia – oparte na badaniach naukowych i teorii rozwoju dziecka – pomogą rodzicom dziewczynek wzmacniać córki w procesie stawania się życzliwymi i pewnymi siebie kobietami, które wzajemnie się wspierają i współpracują.
Publikujemy fragment książki:Dziewczęta mówią mi, że bardzo trudno jest im się sprzeciwiać niemiłym zachowaniom, nawet jeśli nie są skierowane bezpośrednio do nich, a „wredna” rówieśniczka jest ich najlepszą przyjaciółką. Bycie bierną świadkinią jest co najmniej skomplikowane, szczególnie jeżeli dziewczynce zależy na utrzymaniu przyjaźni.
Sprzeciwianie się agresji relacyjnej przez dzieci pomaga przeciwdziałać części niemiłych zachowań, a najlepszym sposobem na zwalczanie nieżyczliwości jest – jak mawiają dziewczynki, z którymi pracuję – „ekstremalna życzliwość”. To prawda.
Najtrudniej jest zrobić pierwszy krok, kiedy jednak dziewczynki wstawiają się za koleżankami, mówiąc coś miłego, na przykład: „Hej, miałam nadzieję, że spędzimy razem popołudnie”), wysyłają agresorce mocny komunikat: życzliwość wygrywa.
Im wcześniej zaczniemy zachęcać dziewczynki, by znajdowały swój wewnętrzny głos i pozwalały mu wybrzmieć, tym szybciej się usamodzielnią i uczynią świat lepszym miejscem. Jeśli naszym celem jest wychowanie życzliwych, pewnych siebie i odpornych psychicznie dziewcząt, które idą przez życie przebojem, musimy je uczyć wyrażania własnych myśli i potrzeb.
Kiedy dziewczynki uczą się, jak asertywnie korzystać z własnego głosu, są bardziej skłonne do przeciwstawiania się negatywnej presji rówieśniczej; lepiej radzą sobie z nauką, wyrażają swoje myśli i uczucia w obecności przyjaciół i rodziny, a także zyskują większą pewność siebie. Dziewczęta, które nie boją się wypowiadać, mają większą zdolność do rozwiązywania codziennych problemów i nie potrzebują wołać dorosłych na pomoc.
Dziewczynki mogą wszystko!
Wiem, co myślisz. „Świeć przykładem” to wyświechtana rada, która pojawia się w każdym poradniku dla rodziców. Rozumiem. Rzeczywiście tak to wygląda. Czy to wszystko, na co nas stać? W pewnym sensie tak.
Dziewczynki bacznie obserwują rodziców, aby nauczyć się właściwego postępowania w trudnych sytuacjach, szczególnie jeśli wymagają one reakcji i zachowań, które nie przychodzą im naturalnie. Jeżeli dzieci widzą, że gdy pojawia się problem (na przykład z przebitą oponą), ich rodzice proszą o pomoc spokojnym i zdecydowanym tonem, uczą się, że najlepszym sposobem na uzyskanie wsparcia w nagłej sytuacji jest zachowanie spokoju i jasne wyrażenie potrzeb. Lekcja zaliczona! Jeśli natomiast dziecko widzi rodzica, który krzyczy i traci cierpliwość podczas rozmowy z osobą, która próbuje pomóc, uczy się, że w trudnej sytuacji należy stosować agresywną komunikację.
Jeśli chodzi o modelowanie asertywnej komunikacji, zachęcam każdego rodzica do dwóch rzeczy: pokazuj zachowanie w działaniu, a następnie je nazwij. Warto dobrze wybierać sytuacje, które pomogą nam uczyć córki asertywności. Być może kryzys wywołany przebitą oponą to nie najlepszy moment na naukę; aby omówić z dzieckiem swój sposób proszenia o pomoc, możesz wykorzystać wizytę w supermarkecie. Kiedy nazwiesz swoje zachowanie asertywnym, wspomnij o spokojnym tonie głosu, umiejętności słuchania i języku ciała, które przydały ci się w danej sytuacji.
Pamiętaj, by modelować sposoby mówienia „nie” i rozmawiać z córką o tym, kiedy wypada (a nawet trzeba) odmówić drugiej osobie, nawet jeśli jest to ktoś dorosły.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
