Niektóre sklepy z alkoholem w Wielkiej Brytanii. nie uznają naszych dowodów jako dokumentów stwierdzających pełnoletność - informuje "Życie Warszawy".
24-letni Karol Plewiński chciał kupić polskie piwo w jednym z brytyjskich supermarketów. Gdy poproszono go o dokument potwierdzający jego pełnoletność, pokazał nasz nowy dowód. Sprzedawca stwierdził, że dokument - mimo że zawiera tłumaczenie po angielsku - nie jest wystarczający. Poprosił kupującego o paszport, którego ten przy sobie nie miał. Kłopoty Polaka opisała gazeta "York Press".
Plewiński podkreśla, że czuł się tą całą sytuacją upokorzony. - Spytałem ich, czy to, że nie jestem Brytyjczykiem, oznacza, że nie mogę kupić żadnego alkoholu. A oni tylko uśmiechnęli się z politowaniem - opowiada. .
I choć dowód wystarczy, by podróżować po całej UE, także by przekroczyć granicę Wielkiej Brytanii, jak tłumaczył sprzedawca, zagraniczne dokumenty łatwo podrobić, a ich autentyczność trudno zweryfikować.
Plewiński podkreśla, że czuł się tą całą sytuacją upokorzony. - Spytałem ich, czy to, że nie jestem Brytyjczykiem, oznacza, że nie mogę kupić żadnego alkoholu. A oni tylko uśmiechnęli się z politowaniem - opowiada. .
I choć dowód wystarczy, by podróżować po całej UE, także by przekroczyć granicę Wielkiej Brytanii, jak tłumaczył sprzedawca, zagraniczne dokumenty łatwo podrobić, a ich autentyczność trudno zweryfikować.