Brytyjski „The Independent” zamieszcza wywiad z Robertem Kubicą, który w Polsce jest bohaterem narodowym numer jeden. Jako pierwszy Polak biorący udział w Formule 1 stał się supergwiazdą – jak Lewis Hamilton w Wielkiej Brytanii.
Kubica, kierowca zespołu BMW Sauber jest trzeci w klasyfikacji Formuły 1. Jeśli utrzyma się na podium, ugruntuje nie tylko swoją pozycję w panteonie najwybitniejszych polskich sportowców, ale i największych Polaków, pisze dziennik.
„The Independent" zaznacza, że w trakcie rozmowy, Kubica z dystansem podchodził do statusu gwiazdy. „Ludzie nie zdają sobie sprawy jak bardzo zespołowy jest to sport", powiedział. „Widzą kierowcę osiągającego wyniki, jednak na jego sukces pracuje ponad 700 osób. Jestem tylko pracownikiem, który prowadzi samochód po torze, ale kiedy wygrywamy, wygrywamy wspólnie, a kiedy przegrywamy to też razem. Im więcej ludzi jest zaangażowanych, tym większe zagrożenie, że coś pójdzie źle.”
Trudno powiedzieć, czy przemawia przez niego skromność, czy to, że chce zdjąć z siebie część odpowiedzialności, jeśli nie uda mu się pozostać w czołowej trójce, komentuje wypowiedź Kubicy dziennik i przypomina jego spektakularne sukcesy i dramatyczny wypadek w ubiegłym roku, z którego wyszedł dzięki niesamowitemu łutowi szczęścia.
Dziennik pisze, że sukcesy Kubicy z zapartym tchem śledzi cała Polska, a wyścigi z jego udziałem oglądało telewizji ponad 4 miliony Polaków. Kubicę bawi popularność wyścigów w kraju. „Kiedy zaczynałem, większość ludzi nie wiedziała jak wymawiać nazwę wyścigów – mówili Formuła Pierwsza a nie Formuła Jeden. (…) Super, że Polska się zmienia. Na początku dziennikarze nie mieli pojęcia o tym sporcie, ale nie mogli się do tego przyznać. Musieli udawać, że są ekspertami w tej dziedzinie."
Kubica musiał więc sprostać większym wyzwaniom niż inne gwiazdy Formuły 1 – przede wszystkim całkowitemu brakowi tradycji tego sportu w kraju.
„The Independent" zaznacza, że w trakcie rozmowy, Kubica z dystansem podchodził do statusu gwiazdy. „Ludzie nie zdają sobie sprawy jak bardzo zespołowy jest to sport", powiedział. „Widzą kierowcę osiągającego wyniki, jednak na jego sukces pracuje ponad 700 osób. Jestem tylko pracownikiem, który prowadzi samochód po torze, ale kiedy wygrywamy, wygrywamy wspólnie, a kiedy przegrywamy to też razem. Im więcej ludzi jest zaangażowanych, tym większe zagrożenie, że coś pójdzie źle.”
Trudno powiedzieć, czy przemawia przez niego skromność, czy to, że chce zdjąć z siebie część odpowiedzialności, jeśli nie uda mu się pozostać w czołowej trójce, komentuje wypowiedź Kubicy dziennik i przypomina jego spektakularne sukcesy i dramatyczny wypadek w ubiegłym roku, z którego wyszedł dzięki niesamowitemu łutowi szczęścia.
Dziennik pisze, że sukcesy Kubicy z zapartym tchem śledzi cała Polska, a wyścigi z jego udziałem oglądało telewizji ponad 4 miliony Polaków. Kubicę bawi popularność wyścigów w kraju. „Kiedy zaczynałem, większość ludzi nie wiedziała jak wymawiać nazwę wyścigów – mówili Formuła Pierwsza a nie Formuła Jeden. (…) Super, że Polska się zmienia. Na początku dziennikarze nie mieli pojęcia o tym sporcie, ale nie mogli się do tego przyznać. Musieli udawać, że są ekspertami w tej dziedzinie."
Kubica musiał więc sprostać większym wyzwaniom niż inne gwiazdy Formuły 1 – przede wszystkim całkowitemu brakowi tradycji tego sportu w kraju.