Kancelaria Rady Ministrów Białorusi ma nieco szersze kompetencje niż jej odpowiednik w Polsce. Uczestniczy m.in. w przygotowaniu projektów decyzji rządu oraz rządowych projektów ustaw. W zeszłym roku pracowały w niej – według gazety - 332 osoby. Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów z 30 grudnia 2011 roku specjalna grupa robocza ma do 15 lutego „opracować propozycję optymalizacji funkcji, struktury i liczebności pracowników kancelarii w celu stopniowego zmniejszenia o 20 procent liczby jej pracowników" do końca roku.
Oprócz tego w rozporządzeniu postuluje się „udoskonalenie systemu motywowania do pracy osób zatrudnionych w celu zapewnienia znacznego wzrostu ich płac i utrzymania w aparacie wysoko wykwalifikowanych specjalistów". W budżecie na 2012 rok przewidziano, że w bieżącym roku wydatki na działalność kancelarii Rady Ministrów wyniosą 39 mld rubli białoruskich (4,6 mln USD), z czego na wypłaty pracownicze zostanie przeznaczonych 25,1 mld rubli, czyli nominalnie o 69,1 proc. więcej niż w ubiegłym roku. W związku z tym, że inflacja wyniosła w 2011 roku 108,7 proc., oznaczałoby to jednak spadek realnych zarobków pracowników.
Zdaniem ekspertów, jeśli pensje urzędników nie zostaną podniesione, zacznie się masowy odpływ specjalistów za granicę lub do sektora prywatnego. Jak podkreślają „Biełorusskije Nowosti", obecne zarobki białoruskich urzędników państwowych są znacznie niższe niż w Rosji czy Kazachstanie, z którymi Białoruś od 1 stycznia tworzy Wspólną Przestrzeń Gospodarczą (WPG). Według danych gazety, pensja dyrektora departamentu w kazachskim ministerstwie wynosi równowartość 1500 USD, a w Rosji jeszcze więcej. Tymczasem na Białorusi sięgała ona pod koniec 2011 roku 3,8-4 mln rubli, czyli ok. 450 USD. Pracownicy kancelarii Rady Ministrów twierdzą – jak piszą „Biełorusskije Nowosti” – że nie zarabiają więcej.
20-procentowa redukcja liczby pracowników ma obejmować m.in. osoby, których umowy wygasają, i zwalnianych za porozumieniem stron.
pap