Centrowy polityk Francois Bayrou powiedział, że zabójstwa w Tuluzie "mają źródło w kondycji społeczeństwa", skrytykował też ostre, nacjonalistyczne wypowiedzi prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego. Sarkozy, który stara się o reelekcję i zabiega o względy wyborców skrajniego prawicowego Frontu Narodowego, mówił m.in., że we Francji jest zbyt wielu imigrantów i że kraj może wystąpić z układu z Schengen. Otoczenie prezydenta zareagowało szybko, oskarżając Bayrou o próbę zbicia politycznego kapitału.
Niezależnie jednak od wymiany zdań między politykami - podkreśla "NYT" - "wydarzenia w Tuluzie mogą zmienić naturę kampanii wyborczej" i złagodzić jej dotychczasowy, twardy ton. "Wyborcy oczekują ukojenia. Politycy, którzy nie będą respektowali tej zmiany, zostaną przez nich ukarani" - podkreśla cytowany szef think thanku Fondapol Dominique Reynie.
"NYT" podkreśla wreszcie, że ostatnie tragiczne wydarzenia w żydowskiej szkole ożywią zastałą już debatę na temat francuskiej tożsamości narodowej. "Dyskusja o imigracji, asymilacji, rytualnym uboju, ulicznych modłach, zasłonach na twarz i innych przejawach różnic kulturowych nieuchronnie prowadzi do debaty nad francuską tożsamością, tolerancją i jej brakiem" - pisze dziennik, podkreślając, że dotychczas skupiała się ona wyłącznie na muzułmanach.
ja, PAP