Już wcześniej starano się odzyskać rejestrator, ale bez skutku. Wrak znajduje się na głębokości około 4600 metrów. Do tej pory nie są znane przyczyny katastrofy „El Faro”.
Pozostaje pytanie, czy z rejestratora danych, który przez siedem miesięcy znajdował się pod wodą uda się pozyskać jakieś informacje. Tzw. „czarna skrzynka” może pomóc odpowiedzieć na wiele pytań, m.in. co działo się ze statkiem na kilka godzin przed zatonięciem.
Zatonięcie „El Faro”
"El Faro" zaginął 1 października w trakcie rejsu z Jacksonville na Florydzie do Puerto Rico. Wiadomo, że statek miał wcześniej nieczynne silniki, był uszkodzony i nabierał wody. Gdy wpłynął w środek huraganu Joaquin koło Wysp Bahama, kontakt został zerwany.
Żaden z członków 33 osobowej załogi nie został uratowany. Po tragedii z wody wyłowiono jedno ciało. Do 8 października trwały poszukiwania marynarzy. Rodzina jednego z członków załogi pozwała uznanego za zaginionego kapitana i właściciela kontenerowca na 100 mln dolarów. Prawnik rodziny uważa, że 40-letni statek nie był zdolny do żeglugi.
Czytaj też:
Wrak El Faro odnaleziony. Na jego pokładzie byli Polacy