Victoria Nuland przybyła na Ukrainę w poniedziałek 25 kwietnia. Po spotkaniu z liderami frakcji parlamentarnych poinformowano, że administracja amerykańska ma podjąć działania, które wpłyną pozytywnie na proces wdrażania porozumień mińskich. Do ich wdrożenia ma się przyczynić tzw. czwórka normandzka, którą tworzy Ukraina, Rosja, Niemcy i Francja. Jednocześnie aż do momentu zwrotu Ukrainie zajętych przez Rosję terenów na Krymie, sankcje wobec tego państwa mają zostać utrzymane.
Nuland zaprzeczyła ponadto pogłoskom mówiącym o tym, że USA domagają się od władz przeprowadzenia w lipcu wyborów samorządowych na terenie Donbasu. Rzekome ultimatum wywołało falę krytyki ze strony Ukrainy. Jak tłumaczyła przedstawicielka Departamentu Stanu, informacje te są „całkowicie nieprawdziwe”. – Aby wybór władz był możliwy, na terenie Donbasu powinien zostać wprowadzony pokój oraz bezpieczeństwo. Ponadto, kandydaci muszą mieć stworzone odpowiednie warunki do prowadzenia kampanii wyborczej - tłumaczyła Nuland dodając, że „nie ma żadnego konkretnego terminu, w którym powinny odbyć się wybory władz samorządowych”.
Victoria Nuland zaprzeczyła ponadto, jakoby pomoc finansowa i techniczna dla Ukrainy była uzależniona od przeprowadzenia wyborów. Przedstawicielka amerykańskiej administracji podkreśliła, że wsparcie zależy tylko i wyłącznie od przeprowadzania reform i wprowadzania procesu pokojowego.