– Rosyjskie bombowce nie stacjonują na terytorium Iranu, a jedynie uzupełniają paliwo w bazie sił powietrznych w Szahid Nodżeh, oddalonej 50 km od Hamadanu – wyjaśniał Boroużerdi. Wcześniej światowe media informowały o tym, iż samoloty dalekiego zasięgu Tu-22M3 zostały umieszczone w irańskiej bazie Hamedan, co miało skrócić czas przelotu do Syrii o 60 proc. i umożliwić załadunek większej ilości bomb, które później rosyjscy piloci zrzucą na Syrię.
W środę szef komisji bezpieczeństwa narodowego tłumaczył wszelkie wątpliwości związane z tą kwestią. Przyznał, że Iran współpracuje z Rosją i pomaga w operacjach lotnictwa. – To wcale jednak nie oznacza, że Nodżeh stał się rosyjską bazą – wyjaśniał. – Iran zezwolił im na lądowanie w tym miejscu i uzupełnianie paliwa, ale wszystko jest pod naszą kontrolą – precyzował.
Wcześniej spiker irańskiego Zgromadzenia Konsultatywnego Ali Laridżani podkreślił w specjalnym oświadczeniu, że "nie ma mowy o stałej obecności wojskowej Rosji w Iranie".