Demonstranci, którzy przeszli z Uniwersytetu Korwina w Budapeszcie na Uniwersytet Środkowoeuropejski (CEU), założony przez Sorosa w 1991 roku, a następnie pod siedzibę węgierskiego parlamentu, podkreślali, że projekt ustawy o szkolnictwie wyższym to zamach na wolność edukacji.
Węgierski parlament zajmie się w nadchodzącym tygodniu projektem ustawy o szkolnictwie wyższym. Debatować nad nowelizacją będzie również Konferencja Rektorów Węgierskich. Zgodnie z nowymi przepsiami, zagraniczna placówka wydająca dyplomy szkolnictwa wyższego mogłaby funkcjonować na Węgrzech tylko wtedy, gdy będzie dysponować międzypaństwową umową o wspieraniu jej pracy. Ponadto musiałaby posiadać kampus akademicki na terenie kraju oraz prowadzić kształcenie również w kraju pochodzenia.
W opinii premiera Wiktora Orbana, Uniwersytet Środkowoeuropejski narusza te przepisy, ponieważ nie ma akredytacji do przyznawania stopni naukowych węgierskich oraz amerykańskich. Orban oświadczył, że nikt, nawet milioner, nie może się stawiać ponad prawem. Zdaniem polityka Soros próbuje potajemnie wpływać na wynik wyborów parlamentarnych w 2018 roku.
Poglądów polityka zdają się nie podzielać sami Węgrzy. W niedzielnym wiecu poparcia dla uczelni założonej przez Sorosa uczestniczyło tysiące Węgrów. Demonstranci zaznaczyli, że proponowana przez rząd ustawa to zamach na wolną edukację i naukę, która doprowadzi do obniżenia poziomu kształcenia.
Zaniepokojone są również Stany Zjednoczone. Amerykański Departament Stanu wydał oświadczenie, w którym napisano, że Uniwersytet Środkowoeuropejski to jedna z ważniejszych placówek akademickich, która promuje krytyczne myślenie, a wśród nauczycieli jest aż 17 noblistów i blisko 500 profesorów z całego świata. Amerykanie wezwali węgierski rząd do nie podejmowania kroków prawnych, które mogą narażać na szwank niezależność instytucji edukacyjnych.