Przypomnijmy, 25 lipca Aleksander Gukow i Siergiej Głazunow wspinali się na Latok I, po jednej z najtrudniejszych grani w całym masywie Karakorum. Głazunow odpadł od ściany i zginął. Jego partner nie dość, że pozostał sam, to jeszcze nie ma sprzętu. Rosjanin nadał komunikat do ekipy, która pozostała w bazie. Przekazał informację o śmierci Głazunowa i poprosił o pomoc, ponieważ sam nie jest w stanie zejść do bazy.
Jedzenie się kończy
Jak informuje Sport.pl, Gukow w kolejnych wiadomościach napisał, że znalazł pół batonika i coś do picia. – Przerąbane. Skąd tyle lawin? Nie mogę stopić śniegu – poinformował. Portal powołując się na wypowiedź koordynator wyprawy Anny Piunowej napisał, że Gukow miał przekazać, iż wyczerpują się baterie w jego telefonie satelitarnym. Poinformował też, że kończą mu się zapasy żywności.
W poniedziałek rano przeprowadzono kolejne próby ewakuacji Rosjanina ze ściany, ale zakończyły się one niepowodzeniem. Według Piunowej jedynym wyjściem jest wciągnięcie Gukowa do śmigłowca za pomocą długiej liny. Mają w tym pomóc dwaj rodacy Gukowa: Denis Prowakow i Arseni Bołdyrew.
Czytaj też:
Wzrosła liczba ofiar trzęsienia ziemi na wyspie Lombok. Kilkuset wspinaczy uwięzionych