Dziennikarze prokremlowskiego portalu opublikowali krytyczne artykuły o Putinie. „Żałosny dyktator”

Dziennikarze prokremlowskiego portalu opublikowali krytyczne artykuły o Putinie. „Żałosny dyktator”

Władimir Putin
Władimir Putin Źródło:Shutterstock / Frederic Legrand - COMEO
Dwoje dziennikarzy prokremlowskiego portalu Lenta.ru w ramach protestu przeciwko wojnie na Ukrainie, opublikowali kilkadziesiąt artykułów krytycznych wobec Władimira Putina.

Dwoje rosyjskich dziennikarzy prokremlowskiego portalu Lenta.ru szef działów „Ekonomia” i „Środowisko” Jegor Poliakow oraz Aleksandra Mirosznikowa w nocy z 8 na 9 maja, czyli tuż przed rosyjskim Dniem Zwycięstwa zdecydowało się na akcję protestacyjną wymierzoną w rosyjską propagandę dotyczącą . Dziennikarze opublikowali kilkadziesiąt krytycznych wobec artykułów, w których prezentowali prawdziwe informacje dotyczące rosyjskiej agresji na jej zachodniego sąsiada.

Krytyczne wobec Putina teksty na prokremlowskim portalu

Na stronie pojawiły się teksty zatytułowane „Rekordowe wydatki na armię nie pomogły Rosji pokonać Ukrainy”, „Władimir Putin kłamał o planach Rosji na Ukrainie” „Rosja grozi zniszczeniem całego świata”, „Rosyjskie władze zabroniły dziennikarzom mówienia o negatywnych informacjach”, „Rosja pozostawia zwłoki swoich żołnierzy na Ukrainie”, „Ministerstwo Obrony okłamało rodziny zabitych na krążowniku »Moskwa«”, „Armia rosyjska okazała się armią złodziei i maruderów” „Rosyjska elita okazała się żałośnie słaba”, „Rosja całkowicie zniszczyła Mariupol”, czy „Wojna ułatwia ukrywanie niepowodzeń w gospodarce. Putin powinien odejść, ponieważ rozpętał bezsensowną wojnę i prowadzi Rosję w otchłań”.

W jednym z tekstów dziennikarze napisali, że „Władimir Putin stał się żałosnym dyktatorem i paranoikiem”. W tekstach dziennikarze nie tylko podawali prawdziwe informacje dotyczące wojny na Ukrainie i ukrywanych przed rosyjskim społeczeństwem faktów, ale informowali też, jak działa rosyjska propaganda. Przed każdym z krytycznych artykułów pojawiła się informacja od dziennikarzy, że „materiał nie jest uzgodniony z kierownictwem” i wezwanie do „zrobienia zrzutu ekranu, zanim zostanie usunięty”.

Tekst zostały dość szybko usunięte z portalu, ale kopie części z nich wciąż można przeczytać archiwizowane w jednym z archiwów internetu, pod tym linkiem.

Lenta to jeden z największych portali informacyjnych w Rosji, z ponad 200 milionami odwiedzających miesięcznie. Jej właścicielem jest grupa medialna Rambler, kupiona w 2020 roku przez jeden z największych rosyjskich banków Sbierbank.

„Nie mogliśmy tego dłużej akceptować”

Chcieliśmy przypomnieć wszystkim, o co naprawdę walczyli nasi dziadkowie w ten piękny Dzień Zwycięstwa, o pokój – powiedział Poliakow w rozmowie z „Guardianem”. – Na Ukrainie umierają zwykli ludzie, giną kobiety i dzieci. Biorąc pod uwagę retorykę, którą widzieliśmy, to się nie skończy. Nie mogliśmy tego dłużej akceptować. To była jedyna słuszna rzecz, jaką mogliśmy zrobić – dodał.

Dziennikarzom, którzy zdecydowali się na ten krok, już cofnięto dostęp do redakcyjnego systemu. Poliakow przyznał, że boi się o swoje bezpieczeństwo. Za antyrzadowe działania dziennikarzom może grozić nawet 15 lat więzienia.

– Oczywiście, że się boję. Nie wstydzę się tego przyznać. Ale wiedziałem, co robię, jakie mogą być konsekwencje – powiedział dziennikarz Guardianowi.

Czytaj też:
Atak na rosyjską telewizję w Dzień Zwycięstwa? Dziennikarz BBC i Anonymous publikują nagranie