Była katolickim księdzem. „W kurii zobowiązała się, że nie będzie mówić o przeszłości”

Była katolickim księdzem. „W kurii zobowiązała się, że nie będzie mówić o przeszłości”

Ludmila Javorová
Ludmila Javorová Źródło:Archiwum prywatne
Czescy komuniści bezwzględnie prześladowali, torturowali i zabijali księży, a siostry zakonne zamykano w obozach koncentracyjnych. Działo się to w czasach, kiedy oglądaliśmy seriale „Arabella” i „Kobieta za ladą”. Dopiero teraz zaczyna się rozprawiać z tym krwawym i ponurym fragmentem czeskiej historii – mówi Tomasz Maćkowiak, dziennikarz, autor książki „Byłam katolickim księdzem”.

Krystyna Romanowska: Zaczęło się od przypadkowego spotkania w praskiej piwiarni: Zaczepił pana podstarzały hippis z kucykiem, który wspomniał mimochodem, że jest żonatym księdzem….

Tomasz Maćkowiak: Księdzem? On mówił, że jest biskupem! Uważałem wtedy, że coś bredzi, ale nie dawało mi to spokoju. Zacząłem drążyć temat. Trafiłem na zapomniany kawałek współczesnej historii, który ma się nijak do obrazu naszych czeskich sąsiadów – stereotypowo postrzeganych jako agnostyczni, wyważeni intelektualiści z dystansem do świata i siebie. Krótko mówiąc trafiłem na historię żarliwych czeskich katolików, którzy oddawali swoje życie albo ryzykowali ciężkie więzienia, tortury i represje z powodu swojej wiary. Polscy katolicy, wychowani w naszym sytym, potężnym Kościele, kiedy się z tymi środowiskami spotykali, mieli wrażenie, że spotykają pierwszych chrześcijan.

Prześladowania zaczęły się tam w 1948 r i były wyjątkowo brutalne i bezwzględne. Kościół został właściwie zniszczony. Ale kosztowało to wiele istnień ludzkich, tysiące trafiły też do więzień i obozów koncentracyjnych.

A my, w socjalistycznej Polsce, oglądaliśmy seriale: „Kobietę za ladą”, „Nikogo nie ma w domu”, „Lato z Katką” i „Arabellę”, nie mając pojęcia o tym, że społeczny zamordyzm w Czechach był tak samo silny i bezwzględny jak działania Stasi w NRD.

To dobre porównanie. Dzisiaj Czesi, w swoich wewnętrznych debatach często mówią, że ich socjalizm był dość podobny do tego, co się działo w NRD. Z jednej strony dość wysoki poziom cywilizacyjny i relatywna zamożność, a z drugiej zbrodnie w białych rękawiczkach robione permanentnie i w sposób tak okrutny, że aż ciarki przechodzą. Najlepiej opisany jest przypadek księdza Josefa Toufara, który w 1949 roku został bezlitośnie skatowany – właściwie można powiedzieć zamordowany – podczas śledztwa w sprawie cudu w swojej parafii. Ale takich ofiar było znacznie więcej.

W Polsce o tej niesłychanie mrocznej historii Czech mówiło się trochę na początku lat 90-tych. Potem wygrał bardzo uproszczony, stereotypowy obraz Czechów – luzaków, wielbicieli trawki, rock’n’rollowców i intelektualistów. Ten stereotyp wszedł na miejsce poprzedniego stereotypu: „Czesi są głupi i niepoważni”.

A prawda jest taka, że nie wszyscy Czesi siedzą cały czas w knajpach, nie wszyscy lubią piwo i nie gustują w rubasznych dowcipach. To jest naród znacznie bardziej serio niż Polacy. Ich kultura jest bardzo ciekawa i różnorodna. Haszek i Hrabal to tylko wycinek. Ważny i ciekawy, ale jednak wycinek.

Źródło: Wprost