Aresztowany to 18-letni student pierwszego roku Loyer Braden z East Orange w stanie New Jersey. Postawiono mu zarzuty usiłowania zabójstwa pierwszego stopnia, czynnej napaści oraz wykorzystywania broni palnej do dokonania przestępstwa.
"Miasteczko akademickie i uczelnia mogą wreszcie odetchnąć swobodniej" - powiedział w poniedziałek, po trwającym 3 dni śledztwie, komendant miejscowej straży uczelnianej James Overton. Po trzech dniach przerwy, uczelnia rozpoczęła w poniedziałek zajęcia zgodne z normalnym grafikiem.
Po postrzeleniu w piątek dwojga studentów na obszarze Uniwersytetu Stanu Delaware w mieście Dover w USA władze tej uczelni i policja natychmiast zamknęły cały kilkutysięczny kampus i rozpoczęły dokładne poszukiwania sprawców. W piątek i sobotę wszystkie zajęcia były odwołane, a studentów proszono o pozostawanie w akademikach.
Zaraz po ataku władze przedsięwzięły błyskawicznie bardzo ostre środki bezpieczeństwa, chcąc wykluczyć wszelkie zagrożenia mogące doprowadzić do tragedii o podobnej skali, co masakra w innej uczelni amerykańskiej Virginia Tech, gdzie przed pięcioma miesiącami samotny student - desperat, korzystając z wywołanego chaosu, zabijał z zimną krwią przez kilka godzin swych kolegów i nauczycieli w różnych miejscach obszernego miasteczka akademickiego.
Akcja policyjna w Uniwersytecie Stanu Delaware rozpoczęła się natychmiast po postrzeleniu w środku nocy przed jednym z budynków uniwersyteckich dwojga siedemnastoletnich studentów - chłopaka oraz dziewczyny. Zanim doszło do zbrojnego ataku między sprawcą a ofiarami wywiązała się słowna sprzeczka w miejscowej kawiarni.
Rana dziewczyny Shality Middleton okazała się bardzo ciężka i do poniedziałku jej stan nie uległ wyraźnej poprawie. Jej kolega Nathaniel Pugh przebywa również w szpitalu, ale jego stan jest stabilny - podały w poniedziałek władze uczelni.
ab, pap