W czwartek 30 listopada w stolicy Korei Południowej protestowali rolnicy, którzy utrzymują się z hodowli psów, których mięso przeznaczane jest na cele spożywcze. Około 200 osób manifestowało przed siedzibą prezydenta kraju, domagając się wycofania ustawy o zakazie jedzenia tych zwierząt.
Starcia w Seulu. Protestowali hodowcy psów na mięso
Rolnicy starli się w Seulu z policją, która przygotowana na taką ewentualność, miała rozstawione wcześniej blokady. Funkcjonariusze nie pozwolili też protestującym na wypuszczenie z klatek przywiezionych do stolicy psów. W podsumowaniach z tego wydarzenia informowano, że zatrzymano trzy osoby.
Projekt ustawy zakazującej hodowania i sprzedaży psów na mięso został zaprezentowany w połowie listopada. Uwzględniono w nim sytuację przedstawicieli branży, oferując im wypłatę rekompensat i proponując trzyletni okres przejściowy. Później za złamanie zakazu związanego z psim mięsem głosiłoby do pięciu lat więzienia lub grzywna w wysokości 50 mln koreańskich wonów. W przeliczeniu na złotówki mowa nawet o 153 tys. zł.
Rolnicy z Korei Południowej wypuszczą 2 miliony psów?
- Nie możemy zgodzić się z poglądem, że jest to barbarzyństwo, ponieważ wszystkie kraje, które hodują zwierzęta, kiedyś jadły psy i nadal istnieją kraje, w których się to robi – mówił przewodniczący Koreańskiego Stowarzyszenia Hodowców Psów Ju Yeong-bong. Lider protestu ubolewał nad faktem, że rekompensaty są nieadekwatne do strat związanych z zamknięciem branży, a zmiany nie przedyskutowano z rolnikami.
– Jeśliby zapytać, jak duży jest sprzeciw rolników, rozmawiamy o wypuszczeniu na wolność dwóch milionów psów, które hodujemy – oświadczył. Dodawał, że stałoby się to przed siedzibą prezydenta, domem ministra rolnictwa oraz biurami urzędników, odpowiedzialnych za zmiany w prawie.
Czytaj też:
„Leśny Zorro” grasuje w Polsce. W tych miejscach trzeba na niego uważaćCzytaj też:
„Psy jadły psy”. Dramatyczna interwencja Pogotowia dla Zwierząt