Merkel: centrum ma służyć pojednaniu a nie fałszowaniu historii

Merkel: centrum ma służyć pojednaniu a nie fałszowaniu historii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Centrum upamiętniające powojenne wysiedlenia Niemców ma służyć pojednaniu, a nie zniekształceniu historii - powiedziała kanclerz Angela Merkel na wtorkowym przyjęciu Związku Wypędzonych (BdV) w Berlinie.
Dała również do zrozumienia, że rozumie, jak trudno było BdV podjąć decyzję o wycofaniu nominacji szefowej organizacji Eriki Steinbach do rady przyszłej fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie".

"Będziemy widzieć ten projekt zawsze w duchu pojednania. W tej sprawie jestem zgodna z BdV" - powiedziała kanclerz.

W jej ocenie 60 lat po II wojnie światowej to dobry czas na to, by temat wypędzeń nie uruchamiał zawsze automatycznie "mechanizmów obronnych".

"Jest jasne, w jaki sposób widzimy naszą historię, znamy przyczyny i skutki, ale mówimy też: niesprawiedliwość należy nazwać niesprawiedliwością" - zaznaczyła.

Merkel podkreśliła, że zawsze uważała, iż BdV - tak jak inne uprawnione instytucje - ma prawo do nominowania swoich przedstawicieli w radzie przyszłej fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie".

Niedawna decyzja prezydium związku o nieobsadzaniu jednego z miejsc, na które początkowo nominowano Steinbach, "przysporzyła wypędzonym bólu", ale otworzyła drogę do realizacji projektu, na którym zależy wielu ludziom - oceniła niemiecka kanclerz.

Nominację Eriki Steinbach krytykowały polskie władze, jak również współrządząca Niemcami SPD i ugrupowania opozycji.

W ocenie Merkel niedawne ataki wobec Steinbach były "pozbawione wszelkiej podstawy".

Steinbach wzięła niemiecką kanclerz w obronę przed niedawną krytyką ze strony części konserwatywnych polityków CDU oraz bawarskiej CSU, którzy zarzucali jej brak solidarności z szefową BdV. Jak poinformowała, w minionych tygodniach trafiło do niej około 2000 listów, w których pojawiły się takie zarzuty pod adresem Merkel.

"Niemiecka kanclerz federalna stoi po naszej stronie" - podkreśliła Steinbach.

Dodała, że Merkel po raz trzeci jest na przyjęciu BdV, na jakim wcześniej nie pojawił się żaden niemiecki kanclerz.

Zdaniem Steinbach szefowa niemieckiego rządu nie traktuje kontaktów ze Związkiem Wypędzonych jako działań służących zdobyciu poparcia "klienteli wyborczej", ale jest przekonana, ze "szczególny los milionów Niemców obchodzi wszystkich, potrzebuje mocnego miejsca w historycznej pamięci kraju i stanowi nierozerwalną część niemieckiej tożsamości".

"Bez pani woli i bez pani solidarności nigdy nie byłoby fundacji +Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie+" - powiedziała Steinbach, zwracając się do obecnej na przyjęciu niemieckiej kanclerz.

Nawiązując do decyzji prezydium Związku Wypędzonych o "pustym krześle" w radzie fundacji, Steinbach podkreśliła, że BdV zachowuje sobie prawo do "ponownego obsadzenia pustego miejsca w każdym czasie".

Dodała, że niezgodne z rzeczywistością były informacje, jakoby zrezygnowała ona z członkostwa we władzach fundacji wskutek ostrej krytyki ze strony Polski oraz koalicyjnej SPD. "Ktoś musiał coś źle zrozumieć" - powiedziała. "(Jedno) krzesło pozostanie puste wyłącznie dlatego, że SPD krótko i zwięźle oświadczyła, iż nie zaakceptuje propozycji BdV" - powiedziała.

"Ominęliśmy tę blokadę, nie rezygnując jednocześnie z należnego prawa do nominacji (członków rady)" - oceniła.

W środę nad decyzją prezydium BDV ma głosować zgromadzenie federalne związku.

pap, keb

Pitbul: Co robi Tusk gdy nikt nie widzi?