Ukraina wspomina pomarańczową rewolucję

Ukraina wspomina pomarańczową rewolucję

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pomarańczowa rewolucja 2004 r. przyniosła Ukrainie wolność - zgodzili się prezydent Wiktor Juszczenko i premier Julia Tymoszenko. Tego dnia na Ukrainie obchodzono - bez wielkich fanfar - piątą rocznicę pomarańczowej rewolucji. Tymoszenko i Juszczenko, którzy byli wówczas najbliższymi sojusznikami, są dziś nieprzejednanymi wrogami i największymi konkurentami w zaplanowanych na styczeń wyborach prezydenckich.

Premier i prezydent świętowali rocznicę rewolucji oddzielnie, występując wieczorem w przychylnych im stacjach telewizyjnych. - To święty dla mego narodu dzień: jesteśmy wolni. Naszej wolności nikt nam nie podarował. Dzisiaj musimy odpowiedzieć sobie na kolejne pytanie: czy jesteśmy wielkim państwem, czy wielkim satelitą. Nasza droga do wolności dopiero się rozpoczęła - podkreślił podczas transmitowanego na żywo przez telewizję państwową wystąpienia w Ukraińskim Domu w Kijowie prezydent Juszczenko.

"Ukraińcy nie walczyli za Juszczenkę"

- Jestem przekonana: Majdan nie poszedł na marne. Ludzie nie stali na nim ani za Juszczenkę, ani za Janukowycza. Ludzie stali tam, broniąc siebie samych i broniąc Ukrainy - powiedziała Tymoszenko w przemówieniu, transmitowanym podczas mowy Juszczenki przez stacje telewizyjne, które popierają jej kandydaturę na prezydenta.

Pomarańczowa rewolucja

Pomarańczowa rewolucja rozpoczęła się 22 listopada 2004 r. Protesty, które trwały 17 dni, wybuchły, gdy Centralna Komisja Wyborcza w Kijowie uznała, że drugą turę wyborów prezydenckich wygrał kandydat obozu władzy, ówczesny premier Janukowycz. W rezultacie protestów, w powtórzonym głosowaniu zwyciężył kandydat opozycji demokratycznej Wiktor Juszczenko. Pomarańczowy był kolorem jego kampanii wyborczej.

"Tymoszenko nigdy nie będzie Ukrainką"

Ukraińscy komentatorzy twierdzą, że obecna niechęć Juszczenki do Tymoszenko jest tak silna, że jeśli w drugiej turze wyborów prezydenckich zmierzy się ona z Janukowyczem, urzędujący prezydent poprze tego ostatniego. - Tymoszenko nigdy nie stanie się prawdziwą Ukrainką, a z Janukowycza można Ukraińca zrobić - miał powiedzieć kiedyś Juszczenko.

W wyznaczonych na styczeń wyborach obecny prezydent nie ma praktycznie szans na reelekcję: sondaże dają mu dziś od 3 do 7 proc. poparcia. Faworyt rankingów, Janukowycz, może liczyć na ok. 28 proc., a premier Tymoszenko na 20 proc. głosów.

PAP, arb