Cholera dotarła na Florydę

Cholera dotarła na Florydę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Władze Florydy poinformowały o zdiagnozowaniu cholery u mieszkanki Florydy, która kilka dni temu wróciła z Haiti. Odwiedziła rodzinę mieszkającą na północy kraju, gdzie miesiąc temu wybuchła epidemia, w wyniku której zmarło już ponad tysiąc osób.
Życiu chorej nie zagraża niebezpieczeństwo, a dobre warunki sanitarne sprawiają, że ryzyko wybuchu epidemii w Stanach Zjednoczonych jest minimalne. Badane są możliwe przypadki zachorowań w pozostałych częściach regionu. Wcześniej pierwszy przypadek cholery wykryto na Dominikanie. W następstwie wprowadzono rygorystyczną kontrolę sanitarną w punktach kontroli granicznej między tym krajem a Haiti.

Tymczasem pracownicy pomocowi na Haiti ostrzegli, że poważne starcia demonstrantów z policją i żołnierzami misji ONZ, do których doszło w poniedziałek i wtorek na północy kraju, w Cap-Haitien, utrudniły pacjentom dotarcie do szpitali i wstrzymały niesienie pomocy i dostawy leków. W zamieszkach, które wybuchły także w mieście Hinche, zginęły dwie osoby, a kilkanaście odniosło obrażenia. Demonstrujący oskarżyli żołnierzy misji ONZ z Nepalu o sprowadzenie cholery do ich kraju. - Pomoc musi dotrzeć do tych ludzi jak najszybciej, a te zamieszki to opóźniają - oceniła rzeczniczka międzynarodowej organizacji humanitarnej Oxfam Julie Schindall, wyjaśniając, że w przypadku cholery, która w ciągu zaledwie kilku godzin może doprowadzić do śmierci z odwodnienia, liczy się każda godzina. - Z powodu zamieszek odwołano także samoloty, którymi do Cap-Haitien miał dotrzeć m.in. personel medyczny, a także leki - poinformował Imogen Wall z Biura Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA).

Haitańskie ministerstwo zdrowia podało, że do tej pory na cholerę zmarły 1034 osoby, a do szpitali przyjęto 16 799 chorych.

PAP, arb