Znacznie większe zastrzeżenia wywołują jednak osobiste rewizje polegające na obmacywaniu pasażerów przez agentów TSA (federalnej Agencji Bezpieczeństwa Transportu), stosowane wobec osób, które odmawiają przejścia przez skanery albo u których wykryto podejrzane przedmioty. 48 procent Amerykanów uważa takie praktyki za uzasadnione. 50 procent jest zdania, że nie powinno się ich stosować.
Władze stanowczo bronią kontrowersyjnych metod. Minister bezpieczeństwa kraju Janet Napolitano powiedziała w poniedziałek, że są one niezbędne do zapewnienia bezpieczeństwa ruchu lotniczego przed terroryzmem. Skanery mają zapobiec dostaniu się do samolotów takich terrorystów jak Nigeryjczyk Umar Faruk Abdulmutallab, który w święta Bożego Narodzenia w ubiegłym roku usiłował zdetonować w samolocie nad Detroit ładunek wybuchowy ukryty w majtkach. TSA ocenia, że 3 procent pasażerów na amerykańskich lotniskach zostaje poddanych procedurze rewizji przez obmacywanie (pat-downs). Wywołuje ona wiele protestów, gdyż funkcjonariusze dotykają wtedy całego ciała, z genitaliami włącznie.
W internecie powstał ruch na rzecz zmuszenia rządu, aby zaprzestał tych metod. Wezwano m.in. do bojkotu skanerów w środę 24 listopada - w przeddzień Święta Dziękczynienia, kiedy w wyniku masowych podróży do rodzin panuje największe natężenie lotniczego ruchu pasażerskiego. Poparcie opinii publicznej (wg sondażu, 70 procent) zyskałoby selektywne sprawdzanie podróżnych, czyli bardziej gruntowne kontrolowanie wybranych grup pasażerów. Obecnie prześwietlaniu w skanerach i obmacywaniu poddaje się wszystkich, ze staruszkami włącznie.
zew, PAP