Kilkuset jemeńskich studentów zmierzałow stolicy kraju Sanie w stronę pałacu prezydenckiego, wznosząc hasła wymierzone w szefa państwa. Manifestanci domagają się, podobnie jak w Egipcie, odejścia prezydenta. Wtorek jest czwartym dniem studenckich demonstracji. Młodzi Jemeńczycy manifestują przeciwko prezydentowi Alemu Abd Allahowi Salahowi, sprawującemu władzę w kraju od 32 lat.
14 lutego w Sanie doszło do starć tysięcy antyrządowych manifestantów ze zwolennikami prezydenta. Demonstranci obrzucali się kamieniami i okładali kijami. Dzień wcześniej doszło do starć demonstrantów z policją próbującą powstrzymać ich przed marszem w kierunku pałacu prezydenckiego. Tuż przed zamieszkami opozycja zgodziła się rozpocząć negocjacje z prezydentem, któremu zależy na tym, by uniknąć rewolty w stylu egipskim. Jemen jest jednym z sojuszników USA w walce z Al-Kaidą.
Prezydent obiecał już, że ustąpi ze stanowiska z końcem kadencji w 2013 r., a jego syn nie przejmie po nim władzy. Zaprosił też opozycję do rozmów. Jednak w przeszłości prezydent wycofał się już raz z obietnicy ustąpienia z urzędu. Również obecnie prezydent może mieć jednak nadzieję, że uda mu się przeczekać niepokoje, a następnie umocnić swą pozycję.
PAP, arb