Czterech adwokatów, którzy bronili opozycjonistów zatrzymanych w czasie protestów po wyborach prezydenckich na Białorusi, straciło prawo do wykonywania zawodu. Decyzję podjęło białoruskie Ministerstwo Sprawiedliwości.
Dwójka adwokatów: Uładzimir Tołścik i Tamara Harajewa, utraciła licencję za to, że zrezygnowali z obrony Iriny Chalip, aresztowanej dziennikarki i żony byłego kandydata na prezydenta Andreja Sannikawa. Zdaniem ojca Chalip prawnicy zostali zmuszeni do rezygnacji. Sannikaw i Chalip obecnie przebywają w areszcie KGB, oskarżeni o inicjowanie masowych niepokojów społecznych.
Prawo do wykonywania zawodu stracili też Tacieja Ahajewa i jej syn Aleh Aheju. Aheju był obrońcą kandydata na prezydenta Alesia Michalewicza. Matka pomagała mu w reprezentowaniu polityka. Oboje zostali oskarżeni o „poważne naruszenia umów dotyczących pomocy prawnej" i o złożenie „nieprawdziwych informacji do organu wydającego licencje”. KGB zażądało od Ahajewa wydania dokumentów ze wszystkich spraw adwokata.
Z początkiem roku wszedł w życie dekret podpisany przez Aleksandra Łukaszenkę, który pozwala ministerstwu sprawiedliwości na odebranie licencji adwokackiej bez zgody kolegium adwokackiego. - W kraju nie ma już niezależnych sądów ani niezależnych adwokatów, i w ten sposób naruszono jedną z podstawowych zasad na jakich opiera się koncepcja praw człowieka – ocenił Gary Pahaniajło, białoruski prawnik i członek Komisji Helsińskiej.
mb, Biełsat
Prawo do wykonywania zawodu stracili też Tacieja Ahajewa i jej syn Aleh Aheju. Aheju był obrońcą kandydata na prezydenta Alesia Michalewicza. Matka pomagała mu w reprezentowaniu polityka. Oboje zostali oskarżeni o „poważne naruszenia umów dotyczących pomocy prawnej" i o złożenie „nieprawdziwych informacji do organu wydającego licencje”. KGB zażądało od Ahajewa wydania dokumentów ze wszystkich spraw adwokata.
Z początkiem roku wszedł w życie dekret podpisany przez Aleksandra Łukaszenkę, który pozwala ministerstwu sprawiedliwości na odebranie licencji adwokackiej bez zgody kolegium adwokackiego. - W kraju nie ma już niezależnych sądów ani niezależnych adwokatów, i w ten sposób naruszono jedną z podstawowych zasad na jakich opiera się koncepcja praw człowieka – ocenił Gary Pahaniajło, białoruski prawnik i członek Komisji Helsińskiej.
mb, Biełsat