Co najmniej pół miliona dzieci pozostało w czwartek domach w brytyjskiej metropolii w związku z pierwszym od 30 lat strajkiem brytyjskich nauczycieli.
W Londynie, gdzie jednodniowy strajk miał spory zasięg, zamkniętych było ok. tysiąca szkół, ponad połowa ogólnej liczby.
Strajk pod hasłem przyznania dodatku drożyźnianego zorganizował związek zawodowy nauczycieli (NUT). Akcję skrytykowali rodzice, kierownictwa szkół i politycy, oskarżając NUT o to, że forsuje swoje cele kosztem interesów dzieci.
Minister oświaty Estelle Morris zapowiedziała, że rząd zajmie "twarde stanowisko" i że strajkujący niczego nie osiągną. Poparcia strajkującym odmówił też rzecznik ds. oświaty opozycyjnej partii konserwatywnej Damian Green.
nat, pap
Strajk pod hasłem przyznania dodatku drożyźnianego zorganizował związek zawodowy nauczycieli (NUT). Akcję skrytykowali rodzice, kierownictwa szkół i politycy, oskarżając NUT o to, że forsuje swoje cele kosztem interesów dzieci.
Minister oświaty Estelle Morris zapowiedziała, że rząd zajmie "twarde stanowisko" i że strajkujący niczego nie osiągną. Poparcia strajkującym odmówił też rzecznik ds. oświaty opozycyjnej partii konserwatywnej Damian Green.
nat, pap