Uczestnicy protestu śpiewali m.in. "Mazurka Dąbrowskiego" i wzywali przez megafon do położenia kresu używaniu uwłaczającej Polakom frazy o "polskich obozach". Informowali też przechodzących tłumnie Amerykanów o tym, jak dziennikarze zniekształcają historię. Demonstrujący przynieśli ze sobą m.in. transparenty kwestionujące wiarygodność gazet, które nie potrafią odróżnić nazistowskich obozów od "polskich", i przekonujące, że oczyszcza to z zarzutów nazistów. Duże wrażenie zrobiło nagłośnione przez megafon, a odczytane przez telefon, wystąpienie znanego boksera Pawła Wolaka, który przybył do USA jako dziecko. Z oburzeniem mówił on o wypaczaniu historii. Przypomniał też o swojej babci, która znalazła się w obozie koncentracyjnym, zdołała ujść z życiem i - jak zapewnił - byłaby porażona na wieść, że obozy nazywa się polskimi.
Na manifestację przyszli spontanicznie zarówno Polacy z Nowego Jorku, jak też przedstawiciele Ligii Morskiej, Klubu "Gazety Polskiej", Kongresu Polonii Amerykańskiej i inni działacze polonijni, w tym z Long Island. W demonstracji wzięło udział także niemal 50 polskich harleyowców z grupy Unknown Bikers.
W ostatnich tygodniach w mediach nie pojawiły się co prawda informacje o "polskich obozach", ale niektóre z nich - w tym tabloid Murdocha "New York Post" z koncernu News Corporation - wciąż nie przeprosiły za używanie nieprawdziwego sformułowania, dlatego właśnie Polacy w Nowym Jorku kontynuują protesty.
PAP, arb