Prezydent Tajwanu Chen Shui-bian zaapelował o przeprowadzenie na wyspie referendum, które ma zdecydować czy Tajwan ogłosi swoją niezależność od Chin.
"Referendum jest podstawowym prawem obywatelskim, którego nie wolno pozbawiać lub ograniczać" - powiedział on zwolennikom niepodległości na spotkaniu w Tokio za pośrednictwem łączy wideo- konferencji.
"Zamierzam apelować do każdego, aby poważnie rozważył znaczenie i pilne przesłanie opracowywanej obecnej legislacji w sprawie referendum" - dodał Chen w swoim wystąpieniu.
O swoich preferencjach prezydent Tajwanu nie pozostawił wiele wątpliwości. Na zakończenie wideo-konferencji wstał z rękami wzniesionymi do góry skandując: "Tajwan powstaje", "Tajwan podąża swoją własną drogą".
Gdy w 1949 roku komuniści wygrali wojnę domową i objęli władzę w Chinach - dotychczasowy rząd Republiki Chińskiej schronił się na Tajwanie. Komunistyczne władze Chin uznają wyspę za zbuntowaną prowincję. W ostatnich latach doszło jednak do zbliżenia między obu krajami: obie gospodarki stały się wzajemnie zależnie, Tajwańczycy są największymi inwestorami na kontynencie, a stosunki kulturalne i społeczne przeżywają okres szybkiego rozkwitu.
Tajwańczycy obawiają się jednak, że uznanie władzy Pekinu oznaczać będzie zrujnowanie ich gospodarki (o wiele prężniejszej Chińskiej Republiki Ludowej) i zniszczenie budowanych przez lata instytucji demokratycznych.
Chiny Ludowe tymczasem wielokrotnie deklarowały, że zaatakują Tajwan, jeśli wyspa z 23 mln mieszkańców ogłosi niepodległość lub będzie opóźniać rozmowy zjednoczeniowe.
les, pap
"Zamierzam apelować do każdego, aby poważnie rozważył znaczenie i pilne przesłanie opracowywanej obecnej legislacji w sprawie referendum" - dodał Chen w swoim wystąpieniu.
O swoich preferencjach prezydent Tajwanu nie pozostawił wiele wątpliwości. Na zakończenie wideo-konferencji wstał z rękami wzniesionymi do góry skandując: "Tajwan powstaje", "Tajwan podąża swoją własną drogą".
Gdy w 1949 roku komuniści wygrali wojnę domową i objęli władzę w Chinach - dotychczasowy rząd Republiki Chińskiej schronił się na Tajwanie. Komunistyczne władze Chin uznają wyspę za zbuntowaną prowincję. W ostatnich latach doszło jednak do zbliżenia między obu krajami: obie gospodarki stały się wzajemnie zależnie, Tajwańczycy są największymi inwestorami na kontynencie, a stosunki kulturalne i społeczne przeżywają okres szybkiego rozkwitu.
Tajwańczycy obawiają się jednak, że uznanie władzy Pekinu oznaczać będzie zrujnowanie ich gospodarki (o wiele prężniejszej Chińskiej Republiki Ludowej) i zniszczenie budowanych przez lata instytucji demokratycznych.
Chiny Ludowe tymczasem wielokrotnie deklarowały, że zaatakują Tajwan, jeśli wyspa z 23 mln mieszkańców ogłosi niepodległość lub będzie opóźniać rozmowy zjednoczeniowe.
les, pap