Na sudeckie szosy, oprócz pługów, wyjechały kombajny śnieżne i inny ciężki sprzęt. Jednak ze względu na nieustającą śnieżycę drogowcy nie dają rady ich oczyścić - od 17 stycznia napadało tam ponad 60 cm śniegu. Śnieg jest mokry i ciężki, a pod jego naciskiem łamią się gałęzie drzew, powodujące dalsze problemy. - Jak widać, nadal pięknie sypie, a gęstość opadów jest wciąż intensywna - powiedział cytowany przez czeskie radio szef służb drogowych w mieście Jesenik, Jan Prejda. Według niego w ciągu nocy pokrywa śnieżna miejscami wzrosła o około 20 centymetrów, a prognozy nie przewidują znaczącej poprawy pogody. Z centrum Jesenika śnieg wywożony jest ciężarówkami poza miasto, gdyż już nie ma gdzie go odgarniać. Całkowicie zasypana jest położona w pobliżu gmina Biela pod Pradiedem.
Śnieg powodował również utrudnienia w innych regionach Czech. W wielu miejscach drogi zostały zablokowane przez grzęznące w zaspach ciężarówki. Jedną z ofiar śmiertelnych spowodowanych trudnymi warunkami pogodowymi był kierowca rosyjskiego tira, który zatrzymał się pod Czeskim Cieszynem, aby założyć łańcuchy śniegowe na koła. W tej samej chwili uderzył w niego jadący z naprzeciwka samochód osobowy, który wpadł w poślizg.
Służby drogowe podkreślają, że obecne warunki są gorsze od siarczystego mrozu. Temperatury oscylują wokół zera stopni Celsjusza, a sprzęt nie radzi sobie z ciężkim i mokrym śniegiem. Synoptycy poprawę warunków zapowiadają na popołudnie.
PAP, arb
