Generał Waldemar Skrzypczak na antenie TVN24 ocenił, że prezydent Federacji Rosyjskiej nei zdecyduje się na agresję na Ukrainę, gdyż "zgotowałby sobie drugi Afganistan”.
Przypomnijmy, sowiecka interwencja w Afganistanie rozpoczęła się 25 grudnia 1979 roku i trwała do 15 lutego 1989 roku. Według wielu analityków była jedną z przyczyn upadku imperium sowieckiego, ponieważ cała kampania okazała się porażką i po zdobyciu Kabulu nie udało się ustabilizować sytuacji w całym kraju. Walka z mudżahedinami kosztowała życie 14 453 żołnierzy. Rannych zostało 53 753 osoby.
Tym bardziej, że jak zaznaczył - wierzy w to, że Ukraińcy broniliby swojej niepodległości. Nie bez znaczenia, jak dodał, gen. Skrzypczak, jest w tej sprawie NATO.
- Moim zdaniem Putin nie dąży do konfrontacji globalnej, bo Rosja nie udźwignęłaby konfrontacji z NATO - podsumował.
Jego zdaniem, Putin osiągnął swój cel - przyłączył Krym do Rosji, i zdestabilizował sytuację na Ukrainie pod względem politycznym, ekonomicznym i wojskowym.
Przyznał, że nie dziwi się, że część ukraińskich żołnierzy na Krymie chce przejść na stronę Rosjan. - W wyniku braku dowodzenia tymi żołnierzami, doszło do demoralizacji, to jest normalne. Żołnierz niedowodzony, źle dowodzony się demoralizuje - powiedział były wiceszef MON.
TVN24.pl, ml
14 453 zabitych (łącznie)
Zdaniem gen. Skrzypczaka Putin nie chce także konfrontacji z Zachodem, a jedynie pręży muskuły i pokazuje swoją siłę.Tym bardziej, że jak zaznaczył - wierzy w to, że Ukraińcy broniliby swojej niepodległości. Nie bez znaczenia, jak dodał, gen. Skrzypczak, jest w tej sprawie NATO.
- Moim zdaniem Putin nie dąży do konfrontacji globalnej, bo Rosja nie udźwignęłaby konfrontacji z NATO - podsumował.
Jego zdaniem, Putin osiągnął swój cel - przyłączył Krym do Rosji, i zdestabilizował sytuację na Ukrainie pod względem politycznym, ekonomicznym i wojskowym.
Przyznał, że nie dziwi się, że część ukraińskich żołnierzy na Krymie chce przejść na stronę Rosjan. - W wyniku braku dowodzenia tymi żołnierzami, doszło do demoralizacji, to jest normalne. Żołnierz niedowodzony, źle dowodzony się demoralizuje - powiedział były wiceszef MON.
TVN24.pl, ml
