Abaszydze mięknie (aktl.)

Abaszydze mięknie (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Władze autonomicznej Adżarii ugięły się przed stanowczymi żądaniami Tbilisi i rozpoczęły odbudowę mostów zniszczonych w niedzielę na administracyjnej granicy z Gruzją.
Przywódca skonfliktowanej z władzami centralnymi republiki, Asłan Abaszydze powiedział wieczorem w telewizji, że wszystkie trzy mosty będą odbudowane do połowy maja. W niedzielę władze Adżarii wysadziły w powietrze trzy mosty łączące autonomię z Gruzją, nazywając to "środkiem prewencyjnym dla zapewnienia bezpieczeństwa Adżarii". Miała to być reakcja na manewry wojskowe, zorganizowane przez Tbilisi na poligonie znajdującym się w odległości 30 km od Adżarii. W reakcji na wysadzenie mostów prezydent Gruzji Michaił Saakaszwili zażądał od Batumi rozbrojenia w ciągu 10 dni swoich sił i podporządkowania się rządowi centralnemu, grożąc w przeciwnym wypadku rozwiązaniem władz tej czarnomorskiej autonomii i ogłoszeniem w niej przedterminowych wyborów. Abaszydze jednak odmówił, oznajmiając, że nie jest we stanie spełnić 10-dniowego ultimatum władz centralnych i spodziewa się wybuchu wojny.

Po tej odpowiedzi prezydent Gruzji zwrócił się do sił militarnych Adżarii. "Nie zwracam się już więcej do władz w Adżarii, które przekroczyły wszelkie granice. Zwracam się do policji i do uzbrojonych grup z rozkazem niewykonywania instrukcji Abaszydzego" - powiedział prezydent Gruzji po południu na zakończenie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Gruzji.

Gruziński prezydent oskarżył też Abaszydzego o chęć oderwania Adżarii od reszty kraju. "Abaszydze zamierza oderwać Adżarię od Gruzji, ale mu się to nie uda, gdyż absolutna większość społeczeństwa autonomii to gruzińscy patrioci nie zamierzający uczestniczyć w jego awanturniczych poczynaniach" - powiedział.

Jakby na potwierdzenie jego słów we wtorek w Batumi, stolicy Adżarii odbyły się dwie manifestacje przeciwników autokratycznego lidera republiki Abaszydzego. Pierwszą z nich brutalnie rozpędziły siły specjalne z pomocą armatki wodnej i pałek. Według różnych źródeł, ucierpiało w niej od 10 do 70 osób.

Wieczorem doszło do drugiej demonstracji. Gruzińska telewizja Rustawi-2 pokazała zgromadzenie młodych ludzi, szacując ich liczbę na tysiąc. Tłum zebrał się przed uniwersytetem w Batumi i krzyczał "Abaszydze, ustąp". W pobliżu demonstrujących rozlokowano znaczne siły policyjne. Uczestnicy demonstracji domagali się też zwolnienia aresztowanych w ostatnich dniach osób "ze względu na poglądy" oraz  odbudowy zniszczonych mostów łączących Adżarię z resztą Gruzji.

Ostatnie miesiące w stosunkach między centrum i do niedawna całkowicie niezależną autonomią to trwający niemal nieprzerwanie konflikt, który parokrotnie groził wybuchem starć zbrojnych.

"Z zaniepokojeniem" do gwałtownego pogorszenia się stosunków wokół Adżarii odniosła się we wtorek Moskwa, wspierająca po cichu separatystyczne ambicje Abaszydzego. "Upomniała" jednak tylko jedną stronę. Rzecznik rosyjskiego MSZ Aleksandr Jakowienko powiedział, że choć Moskwa przyznaje, że stosunki między Batumi a Tbilisi są sprawę wewnętrzną Gruzji, to jednak uważa za całkowicie niedopuszczalne próby rozwiązania problemu drogą wojowniczych oświadczeń i groźby użycia siły. "W Tbilisi powinni zrozumieć, że przesuwanie się sytuacji w stronę rozwiązań siłowych doprowadzi do najcięższych następstw, głównie dla samej Gruzji" - ostrzegł Jakowienko.

em, pap