Po tej odpowiedzi prezydent Gruzji zwrócił się do sił militarnych Adżarii. "Nie zwracam się już więcej do władz w Adżarii, które przekroczyły wszelkie granice. Zwracam się do policji i do uzbrojonych grup z rozkazem niewykonywania instrukcji Abaszydzego" - powiedział prezydent Gruzji po południu na zakończenie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Gruzji.
Gruziński prezydent oskarżył też Abaszydzego o chęć oderwania Adżarii od reszty kraju. "Abaszydze zamierza oderwać Adżarię od Gruzji, ale mu się to nie uda, gdyż absolutna większość społeczeństwa autonomii to gruzińscy patrioci nie zamierzający uczestniczyć w jego awanturniczych poczynaniach" - powiedział.
Jakby na potwierdzenie jego słów we wtorek w Batumi, stolicy Adżarii odbyły się dwie manifestacje przeciwników autokratycznego lidera republiki Abaszydzego. Pierwszą z nich brutalnie rozpędziły siły specjalne z pomocą armatki wodnej i pałek. Według różnych źródeł, ucierpiało w niej od 10 do 70 osób.
Wieczorem doszło do drugiej demonstracji. Gruzińska telewizja Rustawi-2 pokazała zgromadzenie młodych ludzi, szacując ich liczbę na tysiąc. Tłum zebrał się przed uniwersytetem w Batumi i krzyczał "Abaszydze, ustąp". W pobliżu demonstrujących rozlokowano znaczne siły policyjne. Uczestnicy demonstracji domagali się też zwolnienia aresztowanych w ostatnich dniach osób "ze względu na poglądy" oraz odbudowy zniszczonych mostów łączących Adżarię z resztą Gruzji.
Ostatnie miesiące w stosunkach między centrum i do niedawna całkowicie niezależną autonomią to trwający niemal nieprzerwanie konflikt, który parokrotnie groził wybuchem starć zbrojnych.
"Z zaniepokojeniem" do gwałtownego pogorszenia się stosunków wokół Adżarii odniosła się we wtorek Moskwa, wspierająca po cichu separatystyczne ambicje Abaszydzego. "Upomniała" jednak tylko jedną stronę. Rzecznik rosyjskiego MSZ Aleksandr Jakowienko powiedział, że choć Moskwa przyznaje, że stosunki między Batumi a Tbilisi są sprawę wewnętrzną Gruzji, to jednak uważa za całkowicie niedopuszczalne próby rozwiązania problemu drogą wojowniczych oświadczeń i groźby użycia siły. "W Tbilisi powinni zrozumieć, że przesuwanie się sytuacji w stronę rozwiązań siłowych doprowadzi do najcięższych następstw, głównie dla samej Gruzji" - ostrzegł Jakowienko.
em, pap