Zdaniem armii amerykańskiej, dokonując w niedzielę o świcie nalotu na Faludżę, zniszczyła stanowiska bojowe i okopy zagranicznych bojowników. Według szpitala w Faludży, był to zwykły dom mieszkalny.
Jak twierdzą przedstawiciele wojsk USA, celem nalotu była likwidacja około 25 osób podejrzanych o powiązania z siatką jordańskiego islamisty Abu Musaba Zarkawiego. "Atak o godzinie 2.03 (godz 0.03 czasu polskiego) zniszczył stanowiska bojowe i okopy w pobliżu ruin domu i zapory, ustawione przez zagranicznych bojowników" - oświadczył generał Erve Lessel, zastępca dowódcy sił wielonarodowych w Iraku.
W ataku amerykańskiego śmigłowca zginęło 11 osób, a siedem zostało rannych. Szpital w Faludży mówi, że wśród śmiertelnych ofiar nalotu są kobiety i dzieci.
Naoczni świadkowie amerykańskiej akcji, cytowani przez agencję Reutera, twierdzą, iż do powietrznego ataku na budynek doszło po starciach amerykańskiego oddziału z grupą irackich partyzantów w tej samej części miasta. W wyniku nalotu zaatakowany dom miał zostać niemal całkowicie zrównany z ziemią.
em, pap