Niemcy karmili odpadkami (aktl.)

Niemcy karmili odpadkami (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Skandal z przeznaczonymi na paszę odpadami z uboju, deklarowanymi przez niektóre zakłady mięsne w Bawarii jako produkty żywnościowe i eksportowanymi za granicę, zatacza coraz szersze kręgi.
Bawarski minister ochrony środowiska Werner Schnappauf (CSU) poinformował w piątek w Monachium, że do odbiorców we Włoszech, Francji, na Węgrzech i w Niemczech mogło trafić nawet 2600 ton, a  nie - jak wcześniej przypuszczano - 1700 ton odpadów nadających się jedynie na paszę dla psów i kotów.

Niemieckie służby celne, prowadzące śledztwo w tej sprawie, wykluczają, by część dostaw mogła trafić także do Polski -  powiedział PAP rzecznik Urzędu Celnego w Kolonii Leonard Bierl. "Wykryliśmy natomiast ślad prowadzący na Litwę i do innych krajów bałtyckich" - poinformował rzecznik.

Władze Bawarii rozpoczęły akcję wycofywania podejrzanych produktów ze sklepów. Federalne ministerstwo ochrony środowiska w  Berlinie zażądało od Bawarii szczegółowych informacji na temat skandalu, by móc poinformować o jego zasięgu Unię Europejską.

Niemieckie służby celne przeprowadziły w czwartek rewizje w 39 zakładach przetwórczych na terenie Bawarii. Nieprawidłowości stwierdzono w co najmniej trzech firmach w Deggendorfie, Illertissen i Simbach am Inn. Zakład Deggendorfer Frost GmbH prawdopodobnie straci licencję i zostanie zamknięty.

Jak podał dziennik "Sueddeutsche Zeitung", zakłady w  Deggendorfie i Illertissen przyjęły w minionych dwóch latach od  400 do 600 ton skór i kości wieprzowych, a następnie, deklarując odpady jako produkty żywnościowe, sprzedały je innym firmom przetwórczym w kraju i za granicą. Jak twierdzą służby weterynaryjne, odpady nadawały się jedynie na paszę dla zwierząt domowych, a wykorzystywano je do produkcji wędlin, pierożków i  pizzy.

Schnappauf zapowiedział surowe ukaranie sprawców. Postępowanie handlarzy mięsem "wzbudza obrzydzenie" - powiedział. Jego zdaniem nie ma jednak zagrożenia dla zdrowia konsumentów, ponieważ odpady przetwarzano w wysokich temperaturach.

Tygodnik "Stern" napisał, że jeden z niemieckich odbiorców znalazł w mięsie dostarczanym przez podejrzaną firmę rękawice, kamienie oraz inne brudne przedmioty i zawiadomił policję. Dyrektor firmy w Deggendorfie, główny podejrzany w tej sprawie, został skazany w 2003 r. na dwa lata więzienia w zawieszeniu za  oszustwa mięsne i wręczanie łapówek.

Zdaniem rzecznika organizacji ochrony konsumentów "Food watching" Tolo Bode, wykryta afera jest jedynie "wierzchołkiem góry lodowej". Podejrzane składniki można znaleźć zarówno w tanich produktach, jak i w żywności oferowanej w drogich sklepach. "Potrzebna jest surowsza kontrola i decyzje polityczne" -  powiedział Bode.

ks, ss, pap