Bramy prestiżu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dotychczas niewiele wynikało ze zjazdów przedstawicieli najbogatszych państw świata, poza tym, że było to jedno z najbardziej prestiżowych spotkań mężów stanu naszego globu. Panowie przyjeżdżali, rozmawiali ze sobą, mile spędzali czas, odrywając się na chwilę od codziennych obowiązków.
Tym razem jednak szczyt państw G8 odbywa się w Rosji, która od lat zabiegała o członkostwo w Światowej Organizacji Handlu (WTO). Dla tego wielkiego kraju, w którym siła nabywcza obywateli równa się sile nabywczej mieszkańców maleńkiej Belgii i Holandii, to sprawa równie prestiżowa jak sama obecność w klubie najzamożniejszych.

Dopiero niedawno Rosjanie spełnili jeden z podstawowych warunków, otwierających bramy WTO - uzyskali status państwa o gospodarce rynkowej. Póki co jednak, rynek rosyjski jest pod kontrolą Kremla i to centralna władza w Moskwie decyduje na ile i komu zechce go otworzyć. Pecha mają na przykład polscy producenci i eksporterzy żywności, którzy od listopada ubiegłego roku borykają się z utrudnieniami w handlu ze strony rosyjskiej. Dotychczas Rosjanie gotowi byli zrobić wszystko, by nie liberalizować swojego rynku, chroniąc go w ten sposób przed zalewem taniej żywności z zagranicy. Aby jednak znaleźć się w gronie państw o ucywilizowanych zasadach rynkowych trzeba zapłacić pewną cenę. Rosja powinna na przykład zgodzić się na liberalizację polityki energetycznej i dopuszczenie zachodnich firm do swoich źródeł energii i rurociągów. To dla Rosji warunek najtrudniejszy do spełnienia. Nawet sam prezydent Putin bał się o tym zdecydować.