– Kiedy mówimy o NATO, to często myślimy tylko o tych siłach, które przyjdą z zewnątrz, a przecież każdy kraj ma też swoje siły. Ta kalkulacja przygraniczna nie jest wcale tak dramatyczna jak niektórzy sądzą – powiedział generał Stanisław Koziej.
Były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego przyznał, że zakończony szczyt NATO zmniejsza prawdopodobieństwo ataku z zaskoczenia, ponieważ automatycznie włącza w taką wojnę wszystkie kraje, które należą do Sojuszu Północnoatlantyckiego. – Do tej wojny może dojść, ona jest możliwa, ale raczej jako konsekwencja pewnych prób osiągnięcia częściowego celu politycznego, np. pod przykryciem taktycznej broni nuklearnej. Rosja taką metodą próbuje sobie zapewnić przynajmniej częściową wygraną z NATO – stwierdził.
Zdaniem generała Kozieja, wojna z zaskoczenia może być dla Rosji „nęcącą opcją wykorzystania czynnika militarnego do osiągnięcia celów politycznych”. Dodał, że jeśli Rosja uwierzy w tę doktrynę, a NATO jej wystarczająco nie zneutralizuje, to prawdopodobieństwo wojny ograniczonej, która może przerodzić się w wielką wojnę jest dużo większe.
Czytaj też:
Rosja reaguje na szczyt NATO w Warszawie. Wydała oficjalny dokument