Kapitalizm akademicki

Kapitalizm akademicki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nasze instytuty naukowe nie próbują dostosować swojej oferty badawczej do potrzeb przemysłu
10-15 proc. rocznie wzrastają fundusze przekazywane amerykańskim i kanadyjskim uniwersytetom przez prywatne przedsiębiorstwa. W Australii i Wielkiej Brytanii uczelnie również zaczynają się zmieniać w kompleksy badawczoprzemysłowe. Coraz prężniej rozwija się academic capitalism, czyli wspólne przedsięwzięcia uczelni i przemysłu.
Na przykład szwajcarski gigant farmaceutyczny Novartis przekazał 25 mln USD amerykańskiemu uniwersytetowi w Berkeley. W zamian uczelnia przyznała firmie pierwszeństwo w negocjacjach przy zakupie licencji na jedną trzecią odkryć dokonanych na wydziale biologii roślin. W stanie Arizona, znanym z nowatorskich rozwiązań prawnych w dziedzinie własności intelektualnej, firmy elektroniczne, lotnicze i kosmiczne - jak Intel, Bull, MicroAge, Lockheed Martin i inne - pokrywają koszty badań, pensji naukowców i tak zwanych narzutów (czyli m.in. utrzymania budynków, rent gruntowych itp.) w trzech państwowych uniwersytetach, aby mieć pełny dostęp do powstających tam opracowań i wynalazków. Uniwersytet Stanforda zarabia rocznie 60 mln USD z tytułu transferu technologii dla przemysłu. Massachusetts Institute of Technology (MIT) otrzymuje 80 mln USD od prywatnych firm i korporacji. Interes na nauce rozkręca się coraz bardziej.

Publikacje zamiast patentów
Akademicki kapitalizm rozwija się niemal we wszystkich krajach OECD, także w państwach Europy Środkowej i Wschodniej - dowodzi Amerykańskie Stowarzyszenie dla Postępu Nauki. Tymczasem w Polsce możemy obserwować jedynie jego skromne początki - wynika z raportu Komitetu Badań Naukowych, przygotowanego według standardów OECD. Wystarczy porównać, jaka część pieniędzy na badania i rozwój pochodzi w różnych krajach z przemysłu. W krajach OECD fundusze takie są głównym źródłem finansowania innowacji. W Irlandii i Belgii firmy wydają na ten cel dwa razy więcej niż budżet państwa, w Japonii - trzy razy więcej. W Polsce natomiast wsparcie ze strony przemysłu jest dwukrotnie mniejsze niż mizerne kwoty przeznaczane na eksperymenty i rozwój przez rząd. Instytuty naukowe (poza nielicznymi wyjątkami) nie próbują dostosować swojej oferty badawczej do potrzeb przemysłu. Wyżej cenione są publikacje niż patenty.

Obok gospodarki
- Nie mamy żadnych stałych związków z przedsiębiorstwami. Proszono nas o ekspertyzy jedynie wtedy, gdy nagle trzeba było coś ratować. Nasze produkty regularnie sprzedajemy natomiast najlepszym instytucjom badawczym na świecie. Lista klientów jest imponująca; obejmuje nawet laboratoria w Japonii i USA. Gram superczystego manganu lub magnezu, które wytwarzamy, jest droższy od złota. Nikt nie potrafi nam dorównać pod względem jakości. Przeprowadzamy ekspertyzy drutów nadprzewodzących dla jednego z najlepszych ośrodków badawczych na świecie, Europejskiego Centrum Badań Jądrowych - mówi prof. Robert Gałązka, dyrektor Instytutu Fizyki, jednego z największych w Polskiej Akademii Nauk. - We współpracy między innymi z Francją wytwarzamy monokryształy nadprzewodzące i podłoża dla nadprzewodników. Mamy 14 grantów zagranicznych, w tym trzy z Unii Europejskiej; zostaliśmy uznani przez unię za jedno z dziewięciu centrów doskonałości w kraju. Nie widzę w Polsce perspektyw dla gospodarki opartej na wiedzy. Firmy zagraniczne, które na przykład wykupiły niemal cały polski przemysł chemiczny, rezygnują z naszych ośrodków naukowych. Zaplecze naukowe mają w swoich krajach - dodaje prof. Gałązka.

Cena wiedzy
Kwoty przeznaczane na badacza w instytucjach edukacji publicznej są w Polsce czteroipółkrotnie niższe niż na naukowca w biznesie - wynika z danych KBN. W Czechach, zarówno w biznesie, jak w edukacji, wydatki te są dwukrotnie wyższe niż w Polsce, a w Finlandii - czterokrotnie wyższe. W krajach rozwiniętych transfer technologii z uczelni do przemysłu jest starannie analizowany. Amerykańskie Stowarzyszenie Menedżerów Uczelni Technicznych publikuje co roku wyniki uzyskane przez 300 uniwersytetów: w 1999 r. dzięki licencjom zakupionym od instytucji akademickich powstało 370 nowych firm, wytworzono 34 mld USD dochodu, dając zatrudnienie 240 tys. osób. Korzyści ze współdziałania uniwersytetów i wielkich koncernów są najlepiej widoczne w biotechnologii. Niewielkie firmy, zakładane często przez profesorów uniwersyteckich, przyciągają setki milionów dolarów z koncernów farmaceutycznych.

Konkurencja nie śpi
- Jeśli mnie stać na przeprowadzenie jedynie pięciu eksperymentów, a mój amerykański konkurent otrzymał 3 mld USD na trzy lata i może przeprowadzić 5 tys. testów, to wynik rywalizacji jest przesądzony - dzieli się swym niepokojem prof. Andrzej Legocki z Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu. Profesor Legocki wspólnie z zespołem prowadzi pionierskie prace nad wyhodowaniem sałaty zawierającej szczepionkę przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby. Rośliny są modyfikowane genetycznie w ten sposób, by wytwarzały białka wirusa. Wyniki są bardzo dobre. Szczepionka uodpornia na zapalenie wątroby zarówno testowane zwierzęta, jak i ludzi. Żeby jednak rozpocząć jej produkcję na skalę komercyjną, trzeba przeprowadzić wiele badań, m.in. sprawdzić reakcję organizmu na szczepionkę wchłanianą drogą pokarmową, opracować optymalną dawkę i zbadać, jak długo utrzymuje się odporność. Tymczasem konkurencja nie śpi. Grupa amerykańskich badaczy wniosła zastrzeżenia patentowe na wszystkie szczepionki roślinne, choć nikt jeszcze nie wykorzystał do tego celu sałaty.

Szlagiery z AGH
Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie ponad 20 proc. przychodów uzyskuje z transferu technologii, ze sprzedaży licencji i ekspertyz dla przemysłu! Rektorzy uczelni prof. Ryszard Tadeusiewicz i prof. Janusz Kowal chlubią się opracowaniem techniki nie niszczącego badania lin stalowych w kopalniach, kolejkach linowych, wiszących mostach. W AGH stworzono też technikę fotografowania z samolotu wybranych fragmentów terenu z dokładnością do kilku milimetrów, co pozwala wykryć minimalne przemieszczenia gruntu. Dzięki temu można ocenić na przykład, ile jeszcze tysięcy ton miedzi można wydobyć spod ziemi bez naruszenia filaru, na którym usadowiono miasto. Metoda ta sprzedaje się na świecie jak świeże bułeczki. Kolejnym szlagierem są rury głęboko żebrowane, służące jako wymienniki ciepła. Całą fabrykę takich rur sprzedano do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Malezji zaoferowano technologię sprężania i przenoszenia mostów. Most czy wiadukt montuje się w spokojnym miejscu, na przykład obok ruchliwego skrzyżowania, a potem przenosi w ciągu nocy i umieszcza dokładnie tam, gdzie trzeba. Zlecenia od przemysłu dotyczą też zagospodarowania wyrobisk po kopalniach, wydobywania surowców do budowy dróg czy ratowania podziemi miast. - Dobrze opracowane licencje stanowią istne żyły złota. W AGH 80 proc. pieniędzy ze sprzedaży licencji otrzymują autorzy patentów, a uczelnia zadowala się 20 proc. Efekty współpracy są widoczne: zyskują zarówno twórcy, jak i uczelnia - mówi prof. Kowal.

Bayh-Dole Act
W USA ścisłe współdziałanie uczelni i instytutów badawczych z przemysłem umożliwił przyjęty przez Kongres kilkanaście lat temu tak zwany Bayh-Dole Act. Prawo to pozwoliło uniwersytetom na patentowanie wyników badań opłacanych przez rząd i czerpanie korzyści z licencji. Równocześnie obniżono podatki firmom przemysłowym inwestującym w eksperymenty w placówkach naukowych. W Polsce postępuje się odwrotnie - nadal brakuje jasnych reguł własności patentów, a od uczelni współdziałających z przemysłem pobiera się podatki.

Więcej możesz przeczytać w 19/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.