Nie wycofuj się

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Zawsze muszę mieć świadomość, że na widowni jest przynajmniej jeden człowiek nieskończenie bardziej inteligentny ode mnie i że powinienem spróbować się z nim porozumieć" - stwierdził Wojciech Młynarski na początku tego roku. Udaje mu się to od wielu lat.

Debiutował jako autor tekstów śpiewanych przez innych wykonawców. Pierwszą nagrodę na Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu zdobył za utwór "Z kim będzie tak ci źle jak ze mną" w interpretacji Kaliny Jędrusik. W roku 1964, po tym jak Kazimierz Rudzki kategorycznie nakazał młodemu poloniście, że ma zawsze sam śpiewać swoje piosenki, chwycił za mikrofon. Pierwszym jego słynnym songiem była "Niedziela na Głównym". Potem przyszły kolejne ważne opolskie przeboje: "Och ty w życiu", "Jesteśmy na wczasach" czy "Światowe życie". Są żywym dowodem na to, że tani blichtr czasów Gomułki i Gierka wciąż lepiej można opisać w piosence niż setkach artykułów, opracowań, książek. "Róbmy swoje" z pierwszej połowy lat 80. zabrzmiało już niemal jak credo nadchodzącej epoki i nie straciło nic z aktualności.
Utalentowany tekściarz tylko w połowie zastosował się do rady Rudzkiego. Pisząc teksty dla siebie i wykonując je na autorskich recitalach, nie zapomniał o estradowych kolegach. Z drugiej połowy lat 60. szczególnie wartościowe są utwory napisane dla Dudka, kabaretu kierowanego przez Edwarda Dziewońskiego. "W Polskę idziemy" w wykonaniu Wiesława Gołasa mieści się z pewnością w pierwszej dziesiątce najistotniejszych piosenek ostatnich pięćdziesięciu lat.
A dodajmy, że w Dudku songi Młynarskiego wykonywali z nie mniejszym powodzeniem jeszcze Jan Kobuszewski czy Wiesław Michnikowski.
Niezwykle długa jest lista wykonawców, dla których Młynarski pisał. To jego autorstwa jest "Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał" Skaldów, "Mam ochotę na chwileczkę zapomnienia" Hanny Banaszak czy "Żyj kolorowo" Ewy Bem. Jego piosenki wykonywali także Krystyna Prońko, Maryla Rodowicz, Anna German, Zbigniew Wodecki, Andrzej Zaucha. Wszystkie stworzone zostały z myślą o konkretnych wykonawcach, "na obstalunek". Zapewne dzięki temu właśnie należą do najlepszych utworów w ich repertuarze. Trzeba też wspomnieć, choćby najkrócej, o wspaniałych kompozytorach, bez których stylistyka muzyczna piosenek Młynarskiego nie byłaby aż tak różnorodna - od ballady poprzez swing do rock and rolla... Należą do tego grona Janusz Sent, Jerzy Derfel, Jerzy Wasowski, Jerzy Matuszkiewicz, Roman Orłow, Włodzimierz Nahorny i Andrzej Zieliński.
Młynarski nie poprzestawał na wykonywaniu piosenek solo i pisaniu ich dla innych. Współpracował z radiem i telewizją, teatrami muzycznymi. Pisał formy większe: libretta oper ("Henryk VI na łowach"), musicali ("Wesołego powszedniego dnia"), polski tekst do opery rockowej "Jesus Christ Superstar". Tłumaczył wreszcie bardów rosyjskich i francuskich: Wysockiego, Brassensa i Brela. Z połączenia talentów reżyserskich i translatorskich powstały niezapomniane spektakle. Utwory z nich pochodzące żyją już własnym życiem i są wykonywane przez najwybitniejsze postaci polskiej sceny, choćby przez Krystynę Jandę.
Do dzisiaj piosenki Młynarskiego śpiewają znani i uznani. W benefisie w teatrze Studio Buffo wykonują je artyści o ugruntowanej sławie, na przykład Marian Opania czy Wiktor Zborowski. Na wrocławskim Przeglądzie Piosenki Aktorskiej jako oryginalne polskie evergreeny intonują je młodzi wykonawcy, których nie było jeszcze na świecie, kiedy "Tupot białych mew" czy "Absolutnie" przeżywały pierwszą młodość. Grand Prix Ogólnopolskiego Przeglądu Piosenki Licealisty zdobyła Monika Wiśniowska za wykonanie utworu "Moje serce to jest muzyk".
Wojciechowi Młynarskiemu stuknęła sześćdziesiątka. Z tej okazji Polskie Radio przygotowało artyście i jego wielbicielom wspaniały prezent: pięciopłytowy zestaw nagrań prezentujący setkę najważniejszych utworów napisanych przez Młynarskiego. Na płytach oprócz jubilata śpiewają także artyści estradowi oraz znani aktorzy. Młynarski niedawno przyznał, że za najważniejsze w całej swojej pracy uważa formułowanie przesłań dla polskiego inteligenta. Żeby się nie poddawał i "robił swoje", żeby się nie dał ogłupić i nie złapał na przynętę różnej maści oszustów. Wreszcie żeby nie zapominał o kontakcie z rzeczywistością - "szanował miłość, doceniał dowcip, żył godnie". Od drugiej połowy lat 60. do początku lat 80. wzajemne porozumienie dochodziło do skutku. Potem barwnej, jaskrawej "publicystyki" zabrakło. W jednej z ostatnich swoich piosenek - "Nie wycofuj się" - autor prosi inteligencję, żeby go "nie opuszczała i nie porzucała". Jest mu "wciąż potrzebna tak jak tlen jej lekkość, dystans i ironia". Kierunek tych próśb można by odwrócić. Młynarskiego śpiewającego z charakterystyczną subtelną ironią felietony o współczesnej Polsce wysłuchałby każdy.
Więcej możesz przeczytać w 19/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.