Pola Flandrii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bezbronna demokracja zawsze prowokowała agresję

Podczas I wojny światowej na polach Flandrii, rozciągających się wokół miasteczka Ypres, zginęło pół miliona ludzi. Hekatomba była wyjątkowo proporcjonalna: 250 tys. żołnierzy straciło życie po stronie alianckiej i tyle samo po stronie niemieckiej. Na lekko sfalowanej równinie Flandrii znajduje się dziś 150 cmentarzy wojennych, których utrzymanie finansuje Unia Europejska. W równych szeregach i w wielkich zbiorowych mogiłach leżą żołnierze Francji, Belgii, Wielkiej Brytanii, Kanady, Australii. Na jednym z niemieckich cmentarzy spoczywają setki niemieckich licealistów, którym nauczyciele powiedzieli, żeby szli szybko na tę ważną wojnę, bo przecież już na święta będą w domu - jako zwycięzcy bohaterowie. Dziś złudzenia i lista nazwisk tych, którzy je mieli, zajmują niewiele miejsca. Na prostokątnym obszarze o bokach 100 m na 200 m mieszczą się mogiły 40 tys. żołnierzy.
Wielka Wojna miała być tą, która zakończy wszystkie wojny. Nazywano ją tak, dopóki nie wybuchła II wojna światowa. Po niej przyszło pasmo zatargów lokalnych, które trwają do dziś. Do czasów konfliktu na Bałkanach wydawało się, że te lokalne wojny będą oszczędzać Europę. Po Bośnii, Kosowie, Macedonii i krwawych walkach na Kaukazie nikt nie ma złudzeń, że to, co lokalne, może się stać globalne.
Miasteczko Ypres zostało w I wojnie światowej zrównane z ziemią. Odbudowa pięknego gotyckiego ratusza trwała do lat 60. Chodząc dziś po zrekonstruowanych średniowiecznych uliczkach, nie możemy zapomnieć nazwy iperyt: to tu po raz pierwszy użyto gazu jako broni masowego niszczenia. Dzień spędzony na polach Flandrii był krótką przerwą w pracach podkomisji do spraw przyszłych zdolności obronnych i bezpieczeństwa Zgromadzenia Parlamentarnego NATO. Sojusz uratował wolność Zachodu w czasach zimnej wojny. Teraz zgromadzenie parlamentarzystów krajów członkowskich NATO dyskutuje o wyzwaniach dnia dzisiejszego.
Świat nie zmienia się tak szybko i łatwo jak w wirtualnej rzeczywistości. Nadal obowiązuje rzymska maksyma: "Jeśli chcesz pokoju, gotuj się do wojny!". Wojna nieuchronnie niesie z sobą okrucieństwo, brud i krwawy znój, o czym łatwo zapomnieć, siedząc przed telewizorem. Pola Flandrii pokazują, że wojenne gry komputerowe mogą się stać rzeczywistością. Kierując podkomitetem Zgromadzenia Parlamentarnego NATO, nie mam złudzeń i powtarzam za senatorem McCainem: "Atakować należy wojnę, a bronić - wojownika". Bezbronna demokracja zawsze prowokowała agresję.
Więcej możesz przeczytać w 20/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.