Odwrót kontrolowany

Odwrót kontrolowany

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Solidarność" chce zmienić sposób i styl uczestnictwa w życiu politycznym

JANUSZ ŚNIADEK, wiceprzewodniczący NSZZ "Solidarność":
- "Solidarność" opuszcza AWS, ale nie wycofuje się z życia publicznego. Z mocy prawa uczestniczymy w podejmowaniu decyzji politycznych, które muszą być z nami uzgadniane, a przynajmniej konsultowane. Poza tym nawet gdybyśmy chcieli przestać się zajmować polityką, to ona zajmie się nami.

Jesteśmy obiektem zaciekłego ataku wielu ugrupowań (na przykład Unii Wolności, Platformy Obywatelskiej), które walkę ze związkami zawodowymi wpisują w swe programy. Usiłują one obarczyć nas odpowiedzialnością za stan gospodarki, a zwłaszcza za rozmiar bezrobocia. Sądzę, że to wyraz ich bezradności wobec tego problemu. Ataki na związek oznaczają zakłócenie dialogu społecznego i nie dają nadziei na rychłe zawarcie paktu umożliwiającego walkę z bezrobociem.
Siła związków zawodowych w Polsce to mit - zrzeszają one zaledwie około 13 proc. pracowników, z czego tylko 40 proc. to członkowie "Solidarności". Musimy zatem zwiększyć liczbę działaczy, wejść do małych firm prywatnych, gdzie praktycznie związki nie funkcjonują. Musimy też poprawić finansową sytuację związku, dostosować nasze struktury (głównie branżowe) do podziału administracyjnego kraju, harmonizować relacje między związkowymi władzami regionów i branż.
Nie są to jednak cele, lecz środki do realizacji głównego zadania: ochrony stanowisk pracy i ludzi pracy. Najważniejszym problemem jest bezrobocie. Mam nadzieję, że rząd, pracodawcy i związki zawodowe potrafią się porozumieć w sprawie paktu przeciw bezrobociu - niezależnie od tego, kto wygra wrześniowe wybory. Jest to potrzebne tym bardziej, że walka z bezrobociem to zadanie na kilka kadencji parlamentu. Warunkiem sukcesu jest zainwestowanie w Polsce dużych pieniędzy, które - realnie biorąc - mogą napłynąć tylko z UE. A problem bezrobocia musi być rozwiązany, gdyż grozi nam katastrofa społeczna, o czym mało kto ma odwagę głośno mówić. Wielu polityków to rozumie, ale tylko nieliczni potrafią z tego wyciągnąć wnioski. Naszym nieszczęściem jest deficyt mężów stanu na miarę problemów, przed którymi stoimy.
Po wyborach będziemy musieli ułożyć stosunki z nowym obozem rządzącym. "Solidarność" była trudnym partnerem nawet dla tych ministrów, którzy wcześniej byli jej działaczami, a od jesieni - wiele na to wskazuje - mogą to być przedstawiciele przeciwnego obozu politycznego. Nie przewiduję jednak lawinowego wzrostu liczby nowych konfliktów, gdyż już "swoim" ministrom poprzeczkę oczekiwań ustawialiśmy wysoko, często przekraczając pułap realnych możliwości państwa. Oczekiwania wobec innego partnera nie muszą więc wzrosnąć. Nie zamierzamy też rozmów z rządem prowadzić na ulicach, choć oczywiście nie wykluczamy demonstracji jako formy wyrażania opinii i nacisku na władze. Doświadczenia ostatnich lat pokazują, że wielkie i głośne akcje protestacyjne niekoniecznie muszą się kończyć sukcesem. "Solidarność" nie wycofuje się więc z życia politycznego, lecz chce zmienić sposób i styl uczestnictwa w nim.
Więcej możesz przeczytać w 20/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.