Generacja XXL

Dodano:   /  Zmieniono: 2
Dziesięciu liderów przyszłości "Wprost"

Przygotować kontrakt? Proszę tylko powiedzieć, w jakim języku i jakie są warunki brzegowe" - tak Jacek Powałka zaczął pracę w koncernie PepsiCo. Pięć minut wcześniej został przyjęty do pracy. "Jest dobre stanowisko w Hiszpanii? Nie ma problemu" - Łukasz Kiniewicz był gotów do wyjazdu już następnego dnia. Równie szybko zdecydował się na pracę w Arabii Saudyjskiej. Anna Maj od wyjeżdżającego na urlop szefa otrzymała kilkuzdaniowy opis projektu nowych usług Citibanku. Po jego powrocie prawie wszystko było gotowe. Wojciech Melanowski pierwszej pracy szukał w krajach Beneluksu: zaczął w Luksemburgu, niedawno przeniósł się do Brukseli. Tomasz Stecyk wybrał Londyn - firmę brokerską Fitzgerald International. Monika Molczyk karierę w sektorze ubezpieczeń chciała rozpocząć w Stanach Zjednoczonych. Normalne obowiązki podjęła zaledwie po tygodniowym szkoleniu. Tomasz Wohner już u trzeciego pracodawcy został szefem projektu - to jemu powierzono kierowanie kampanią promocyjną portalu Arena. Adam Wnęk jest kierownikiem zespołu w PricewaterhouseCoopers, bo wyznaje zasadę, że wybór jakiejkolwiek pracy zamiast najlepszej to strata czasu. Andrzej Puncewicz został menedżerem w firmie Arthur Andersen, ponieważ na początku założył, że to nie on ma być zadowolony z pracy, lecz przede wszystkim jego klienci. Joanna Cierpka w ciągu kilku lat zamierza zostać jednym z menedżerów British American Tobacco.

Ambasadorowie Polski globalnej
To przedstawiciele generacji XXL, czyli globalnej elity. Są pierwszym pokoleniem o nieograniczonych możliwościach. Ich paszportem są uznawane na całym świecie dyplomy i amerykańskie programy kształcenia wdrożone już w ponad 30 polskich uczelniach. Nie mają problemów językowych - większość biegle włada angielskim, niemieckim, francuskim i hiszpańskim. Są mobilni - mogą pojechać do Gdańska albo Buenos Aires czy Wellington w Nowej Zelandii. Nie mają złych nawyków, bo z zasady nie chcą pracować w państwowych firmach, nie zamierzają też robić politycznej kariery. Są nastawieni na odniesienie sukcesu i przygotowani na ustawiczne kształcenie.
Do wykształconej w Polsce i na zachodnich uczelniach generacji XXL należy od 800 do 1000 młodych Polaków. To ułamek promila, jeśli zważyć, że w naszym kraju studiuje obecnie około półtora miliona osób. Ale to całkiem sporo, biorąc pod uwagę, że przedstawiciele generacji XXL w większości pracują jako menedżerowie średniego i wyższego szczebla. Wybraliśmy dziesięciu z nich - jako wizytówkę pokolenia przyszłości, symbol Polski włączonej w globalną gospodarkę. To spośród nich może się wywodzić następny Gates, Bezos, Jobs, Wang czy Wozniak. W warunkach globalnej gospodarki nie będzie istotne, czy swoimi interesami będzie kierował z Polski, choć miałoby to znaczenie symboliczne. - To prawdziwi ambasadorowie Polski globalnej - mówi prof. Ireneusz Białecki, socjolog.

Dziesięć recept na sukces
Wojciech Melanowski ma pseudonim Cyborg - działa jak komputer: planowo, chłodno, oszczędnie, skutecznie. Jacka Powałkę nazywa się genialnym wariatem: układa sobie zestaw zadań niemożliwych do zrealizowania, a potem najbardziej niemożliwe z niemożliwych po prostu realizuje. Monika Molczyk była przeciętną studentką, lecz "bez strat" potrafiła sprzedać to, czego się nauczyła. - To przykład idealnie ergonomicznej kariery - ocenia sukcesy Moniki w Stanach Zjednoczonych Krzysztof Pawłowski, rektor uczelni, którą ukończyła. Tomasz Stecyk "zawsze lubił pieniądze". Wyznaje zasadę: "Lepiej być świetnie wynagradzanym niż przeciętnie". Strategia Anny Maj to "inwestowanie w eksperymenty" - im odważniejsze, tym lepiej. Pozwala jej to dostosować się do coraz to nowych warunków. Tomasz Wohner wygrał konkurs z dwustoma konkurentami, bo pracodawcy potrafił udowodnić, że nie ma sytuacji, która mogłaby go przerosnąć. Receptą Adama Wnęka na sukces jest "pozytywne chciejstwo": trzeba chcieć się uczyć, współpracować, analizować, tworzyć wizję własnego rozwoju. Joanna Cierpka stworzyła wizerunek osoby nie znającej uczucia zmęczenia: jest zawsze pogodna, skoncentrowana, przyjazna. Łukasz Kiniewicz wyznaję zasadę zdobywania doświadczeń metodą "kotła kulturowego": otacza się współpracownikami z różnych krajów i kultur, a potem tylko "syntetyzuje" ich atuty. Andrzej Puncewicz zawdzięcza sukcesy "zwierzęcemu instynktowi" i konsekwencji: nie poddaje się dopóty, dopóki nie przekona szefów do swoich pomysłów. Tak określa swój cel: "wiedzieć wiele o biznesie klienta i wszystko o podatkach".

Jak być najbardziej konkurencyjnym
Pokolenie XXL nie zamierza postępować tak jak były prezes banku inwestycyjnego Merill Lynch. Gdy zapytano go, czemu zawdzięcza swój sukces, odpowiedział: "Odpowiednim decyzjom". "Skąd wiadomo, które decyzje są właściwe?" - dopytywano się. "Z doświadczenia" - stwierdził. "Jak zdobyć odpowiednie doświadczenie? - pytano dalej. "Dzięki błędnym decyzjom" - oznajmił prezes. Pokolenie XXL chce zdobywać doświadczenie, podejmując wiele trafnych i mało błędnych decyzji. Przewagę nad menedżerami starszych pokoleń zapewnia im "wyśrubowane" (określenie amerykańskiego socjologa Williama Grady’ego) wykształcenie, determinacja i znakomity marketing. Pokolenie XXL musi być lepiej przygotowane, bo o jedno stanowisko kierownicze rywalizuje dziś kilkadziesiąt osób, a nie kilka, jak jeszcze w latach 80. "Wygrywają ci, którzy traktują siebie jak najlepszy towar. Najlepszy, czyli najbardziej konkurencyjny" - zauważył Grady.

Kowale własnego losu
26-letni Wojciech Melanowski jest starszym analitykiem finansowym w centrali Goodyear w Brukseli. Wcześniej pracował w firmie oponiarskiej Dębica (polskiej filii Goodyear) i w oddziale w Luksemburgu. - Zawsze marzyłem o połączeniu biznesu i IT (information & technology), bo ten melanż daje najlepsze efekty. I udało się, właśnie tym się teraz zajmuję - mówi Melanowski. Pochodzi ze znanej w Krakowie rodziny lekarskiej (jego pradziadek był autorem pionierskich prac z okulistyki). - Byłem biedny, chudy i zahukany - opowiada 26-letni Jacek Powałka, kierownik ds. pro-gramów lojalnościowych w Polkomtelu. Skończył najgorszą klasę w najgorszej podstawówce, a połowa jego kolegów z podwórka trafiła do poprawczaka.
- Mógłbym być jednym z nich, ale nie jestem. Dzięki tamtym doświadczeniom wiem, ile znaczy wiedza i ambicja. Dzięki wykształceniu nie mam kompleksów nie tylko w stosunku do rówieśników wywodzących się z lepszych środowisk, ale także wobec ludzi z innych kultur i krajów - mówi Powałka. W Wyższej Szkole Biznesu - National Louis University w Nowym Sączu zaliczył dwa fakultety i zyskał opinię "diamentu nie do oszlifowania". Już podczas studiów zaczął pracować w PepsiCo Restaurants (na stanowisku specjalisty ds. marketingu), później został menedżerem marki (brand manager), odpowiedzialnym za projekt dostaw pizzy do domu. To on był autorem kampanii "Kto donosi na Wiejską?", pokazanej na Crack Film Festival (wartej milion dolarów). To on zainicjował akcję "Muminki w KFC", mającą przyciągnąć dzieci do tej sieci restauracji. Efekt: sprzedaż zestawów dla dzieci wzrosła o kilkaset procent!
Anna Maj, absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego i Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej, w Banku Handlowym (wchodzącym w skład Citigroup) zajmuje się tzw. agregacją kont bankowych, umożliwiającą stworzenie osobistego portalu dla każdego klienta. Maturzystom doradza, by nie bali się oryginalnych studiów. Sama skończyła międzywydziałowe studia humanistyczne, pisząc pracę magisterską o rytuałach przejścia w sztukach Samuela Becketta. Radzi też poznawać najszybciej rozwijające się dziedziny wiedzy i przemysłu: telekomunikację, bankowość, usługi internetowe. Tomasz Wohner pracował na stanowisku menedżera ds. promocji w kieleckim Exbudzie i spółce Nida Gips. Dzięki zimnej krwi, praktyce i teorii, którą wyniósł ze studiów, potrafi znaleźć wyjście z każdej sytuacji.
Łukasz Kiniewicz, konsultant w globalnej firmie konsultingowej Accenture, już w wieku szesnastu lat otrzymał stypendium Fundacji Laudera. Przez rok mieszkał w Nowym Jorku, gdzie chodził do szkoły średniej. Chciał studiować na Harvardzie, ale ze względu na ograniczone fundusze zdecydował się na Wyższą Szkołę Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego w Warszawie. Otrzymał prestiżowe stypendium ministra edukacji narodowej. Pracę zaczął od kilkumiesięcznego pobytu w centrum szkoleniowym w okolicach Chicago, gdzie m.in. przeprowadzano symulacje kontaktów z trudnymi klientami. W każdej chwili mógłby wykonywać inną pracę, choćby instruktora nurkowania na małej wyspie w pobliżu Tajlandii.
- Doradzając klientowi w sprawach podatkowych, mam świadomość, że to tylko część jego problemów - przekonuje Andrzej Puncewicz, 27-letni menedżer w dziale podatkowym firmy Arthur Andersen. Jest absolwentem Szkoły Głównej Handlowej oraz Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Studiował też na niemieckiej uczelni Fachhochschule für Wirtschaft Pforzheim. Na razie to wykształcenie mu wystarcza, ale gotów jest nadal się uczyć, jeśli tylko zacznie tracić dystans do konkurencji.
Adam Wnęk już po dwóch latach pracy został kierownikiem zespołu (senior associate) w dziale audytu PricewaterhouseCoopers, ukończył Akademię Ekonomiczną w Krakowie i WSB-NLU w Nowym Sączu. Chciałby być kimś na wzór amerykańskich associate professors, którzy łączą praktykę biznesową z pasją akademicką. Otwierany właśnie przewód doktorski ma zbliżyć go do tego celu. Jest członkiem brytyjskiego stowarzyszenia dyplomowanych księgowych (ACCA). Współorganizował stowarzyszenie absolwentów swojej macierzystej uczelni, wzorowane na amerykańskich organizacjach tego typu. Absolwenci - jak w USA - mają być pośrednikami między uczelnią a firmami, dostarczając jej zamówień i grantów. W Ameryce absolwenci uczelni pośredniczą w zdobywaniu ponad trzeciej części funduszy na badania. W Nowym Sączu ma tak być już za pięć lat. Joanna Cierpka z British American Tobacco wygrała ze 160 konkurentami. Studia ukończyła z najwyższą średnią ocen w historii uczelni, ale nigdy nie była "kujonem". - Nowosądecka uczelnia daje dyplom, który otwiera wszystkie drzwi (od dwóch lat jest to równocześnie dyplom chicagowskiego National Louis University). Byłoby nierozsądnie nie skorzystać z takich możliwości - mówi Joanna. Znajomi mówią o niej absolutely positive.

Obywatele świata
- Bądźcie adekwatnie kreatywni, bezczelni i ambitni - powtarza swoim studentom dr Krzysztof Pawłowski, rektor WSB-NLU w Nowym Sączu. - Nie promujcie kultury nicnierobienia. Przyznajcie sobie prawo do błędów i popełniajcie je. Kto boi się przegranej bitwy, nie może jej także wygrać - przekonuje prof. Andrzej Koźmiński, rektor Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego w Warszawie. - Bądźcie twórcami, a nie odtwórcami - dodaje prof. Krzysztof Turowski, dyrektor Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej. Młode pokolenie jest świadome, że ma mało czasu na wyrobienie sobie odpowiedniej marki na rynku pracy. Jest więc wymagające wobec siebie i przyzwyczajone do samodyscypliny. Dlatego wymaga wiele zarówno od wykładowców, jak i pracodawców. Są zachłanni na wszelkie możliwe szkolenia, nastawieni na szybki sukces i równie szybki awans. Swoją klasę potwierdzają za granicą. Absolwenci WSB-NLU w Nowym Sączu (co roku troje z grona najlepszych) robią prawdziwą furorę w amerykańskim De Paul University, klasyfikowanym w pierwszej piątce uczelni w USA. Doszło do tego, że najlepsi wykładowcy tej uczelni zabiegają o to, by Polacy uczestniczyli w ich seminariach.
Generacja XXL to obywatele świata. Wojciech Melanowski jako nastolatek spędził rok w Chicago. Już wtedy zafascynował go świat finansów, często bywał na chicagowskiej giełdzie. Porzucił więc plany kariery medycznej, postanowił zostać finansistą. - Odpowiednie wykształcenie i znajomość języków obcych mamy zagwarantowane w Polsce, więc nie trzeba tracić czasu na nostryfikację dyplomu i naukę języka. W Polsce uczymy się również odporności na stres, umiejętności zarządzania samym sobą. Okazało się też, że na międzynarodowym rynku pomaga mi wychowanie, które otrzymałem w domu, zwłaszcza umiejętność samokontroli - mówi Melanowski. Pracuje z osobami zarządzającymi kilkoma firmami jednocześnie, uczy się zatem perfekcyjnej organizacji czasu. Pokolenie XXL nie zna pojęcia czasu przeciekającego przez palce. Dlatego także po pracy potrafi efektywnie wypoczywać.

Markowy produkt
- Jesteśmy produktem. Produktem, który ma niewiele czasu, by wyrobić sobie markę i stać się konkurencyjnym. Musimy więc mieć perfekcyjny timing - twierdzi Jacek Powałka. Generacja XXL jest świadoma własnej wartości, potrafi sprzedać na rynku wszystkie swoje atuty. - Wspaniałe jest uczucie, że sukces zawdzięczamy przede wszystkim sobie - mówi Tomasz Wohner. - Moją największą wartością jako pracownika jest sposób myślenia: myślę jak klient - dodaje Andrzej Puncewicz. - W pracy trzeba być tak dynamicznym, by od tego kręciło się w głowie - przekonuje Łukasz Kiniewicz. Wśród tych ludzi trudno byłoby znaleźć malkontentów: nigdy nie mówią, że czegoś nie można zrobić, lecz przychodzą z gotowym planem rozwiązania problemu.
Często przedstawiciele pokolenia XXL są tak dobrzy, że obecni menedżerowie firm po prostu się ich boją. - Młodzi wiedzą więcej, uczą się dwa razy szybciej, a ponadto - co ważne i pomocne w karierze - mają więcej pokory, są gotowi na wyrzeczenia, elastyczni - mówi Agnieszka Maciejewska z firmy Ernst and Young.
- Spora grupa absolwentów sygnalizuje, że niektóre osoby prowadzące z nimi wstępne rozmowy sprawiają wrażenie, jakby wolały zatrudnić kogoś mniej rozgarniętego - dodaje Krzysztof Pawłowski.

Kuźnie kadr
Większość przedstawicieli pokolenia XXL wywodzi się zaledwie z kil-ku uczelni: najwięcej z WSB-NLU w Nowym Sączu, Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego w Warszawie, Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej, wydziałów prawa Uniwersytetu Warszawskiego, Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Uniwersytetu Jagiellońskiego, wydziałów informatyki UW, UJ, UAM, Uniwersytetu Gdańskiego, Uniwersytetu Wrocławskiego, Politechniki Poznańskiej, Politechniki Wrocławskiej, Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, Wyższej Szkoły Technik Komputerowych w Warszawie.
Przedstawiciele generacji XXL nie szukają pracy, to praca ich szuka. - Mamy więcej ofert niż chętnych do pracy. Często pracodawcy wręcz błagają, by z odpowiednim wyprzedzeniem podać im dane naszych najlepszych studentów - mówi Grażyna Czop-Śliwińska z Centrum Karier Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Wyższa Szkoła Biznesu w Nowym Sączu co roku sporządza listę 50 najlepszych studentów i przesyła ją do ponad 200 zaprzyjaźnionych firm w całej Polsce. Każdy z tej pięćdziesiątki otrzymuje 4-5 ofert atrakcyjnej, dobrze płatnej pracy.
- Ci młodzi ludzie często robią dla Polski więcej niż nasze placówki dyplomatyczne. Są fantastyczną antypropagandą naszej niemożności, bylejakości, niekompetencji, cwaniactwa i ponuractwa. Są tak zdeterminowani, że nie ma siły, która zdołałaby ich skonformizować, przykroić do płaskiej wyobraźni dużej części obecnych elit. Tylko tacy ludzie są w stanie zmienić Polskę. Jak najszybciej oddajmy władzę w państwie i gospodarce pokoleniu globalnemu - apeluje prof. Ireneusz Białecki.
Więcej możesz przeczytać w 21/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.