Papierowa wędka

Dodano:   /  Zmieniono: 
W wielu krajach europejskich zakłada się gazety, które można kupić tylko od bezdomnych
Pod koniec maja bezdomni wylegną na ulice Warszawy. Nie będzie to jednak ich kolejny protest. Zaczną pracować. Sprzedając nowe pismo - magazyn "MIaSto" wskrzeszą zawód gazeciarza.
Pomysł takiej pracy dla bezdomnych - jedyny, który się sprawdził - przyszedł do nas z Węgier, gdzie z kolei trafił ze Szkocji. W ramach sieci No Borders w wielu krajach Europy zakłada się gazety uliczne, które można kupić tylko od bezdomnych. Połowa pieniędzy za każdy sprzedany egzemplarz trafia do kieszeni sprzedawcy. Przy średniej cenie gazety 1 euro najlepsi mogą nieźle zarobić. W Czechach jest to stałe zajęcie około 150 bezdomnych.

Z dworca do normalności
Dlaczego gazety, a nie na przykład skarpetki? Takie rozwiązanie byłoby łatwiejsze i tańsze - nie trzeba by organizować redakcji. Okazuje się jednak, że bezdomni wolą sprzedawać ciekawe czasopis-mo, w dodatku takie, które można kupić wyłącznie od nich. W dużym stopniu identyfikują się z gazetą, o co byłoby trudno w wypadku skarpet. Jeden z praskich sprzedawców tak się zaangażował, że zawsze najpierw czytał pis-mo, by móc je skuteczniej reklamować. Pewien biznesmen zauważył jego talent marketingowy i zatrudnił go w swojej firmie. Dodatkowo stowarzyszenia pomocy bezdomnym dostają do ręki poważny instrument - siłę przekazu prasowego.
System kolportażu jest tak zorganizowany, by wymusić na sprzedawcy dyscyplinę. Zaczynając współpracę, dostaje on dziesięć gazet gratis i sprzedaje je w określonym miejscu. Następne egzemplarze musi już kupić sam - za połowę ceny. On decyduje, jak dysponować zarobionymi pieniędzmi. Jeśli je przepije, drugi raz bezpłatnie gazet nie dostanie.
Wiele zależy od początkowych efektów sprzedaży. Już po pierwszym dniu zniechęceni kolporterzy często porzucają pracę. Zakłada się pięćdziesięcio-, siedemdziesięcioprocentową rotację gazeciarzy. Dlatego pracownicy socjalni zwracają dużą uwagę na rekrutację i szkolenie chętnych.

Międzynarodówka bezdomnych
Sieć street papers, wspieraną finansowo przez rząd brytyjski za pośrednictwem No Borders, tworzą pisma "Spune" w Rumunii, "The Big Issue" w Szkocji, "Flaszter" na Wegrzech, "Novy Prostor" w Czechach, powstające właśnie słowackie "Nota Bene" i polskie "MIaSto". Są to lekkie czytadła do tramwaju, wydawane w poręcznym formacie, w nakładzie od dziesięciu do kilkudziesięciu tysięcy egzemplarzy. "MIaSto", ukazujące się na początku jako miesięcznik, będzie magazynem o Warszawie - z informacjami o historii miasta i jego obywateli, ciekawostkami, poradami, przewodnikiem po stolicy, humorem, popkulturą, ale bez polityki. Jest dostępna strona internetowa magazynu - www.miastopress.prv.pl.
Pomoc sieci No Borders nie polega tylko na współfinansowaniu gazet. Redakcje mogą też liczyć na darmowe wywiady z gwiazdami z całego świata. W Edynburgu tygodnik "Big Issue" stał się ulubioną czwartkową lekturą urzędników jadących do pracy. W Budapeszcie dwutygodnik "Flaszter" ma takie powodzenie, że wielu bezdomnych kseruje gazetę i sprzedaje jej kopie.

Zupa w telewizji
Na międzynarodowym seminarium sieci No Borders na początku maja potwierdzono, że pomaganie bezdomnym powinno polegać na dawaniu im wędki, a nie ryby. Tymczasem najbardziej popularną formą pomocy jest ciągle rozdawnictwo. Łatwo wystawić kotły z zupą, przy których zbiera się tłumek żebraków, i zaprosić telewizję, by to pokazała. Pomysł z zatrudnianiem bezdomnych ma wiele zalet, ale jedną dużą wadę: nie jest spektakularny. Sprzedawcy stoją na ulicach pojedynczo i wyglądają na zwykłych przekupniów.
Sporą niewiadomą jest reakcja polskiego społeczeństwa na bezdomnych gazeciarzy. Co prawda, 65 proc. Polaków deklaruje, że w ostatnim miesiącu wspomogło potrzebującego, ale słyszy się, iż nikt nie zechce czegokolwiek kupić od sprzedawcy, który wygląda odrażająco. Działacze warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Samopomocy Bursa im. Ch.H. Kofoeda - wydawcy gazety nie zgadzają się z tym. Ich zdaniem, wśród bezdomnych niewiele jest osób, które odpowiadają stereotypowi "brudny, pijany i zaczepiający przechodniów". Niewielu jest też kloszardów z wyboru. Większość to ludzie, którzy przeżyli tragedie, pragnący powrotu do społeczeństwa.
I może im się to udać, jeśli ktoś poda im rękę, a nie tylko talerz z zupą.

Więcej możesz przeczytać w 21/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.