Powrót cara

Dodano:   /  Zmieniono: 
Symeon II obiecuje w ciągu 800 dni odmienić życie Bułgarów
W iście królewskim stylu powraca do polityki bułgarski car Symeon II, próbując znów sięg-nąć po władzę, choć już nie po tron. Wykorzystując falę społecznego niezadowolenia z efektów dotychczasowych reform, obiecuje "nowe idee i nową moralność" w życiu publicznym. Bułgarzy zdają się wierzyć byłemu monarsze - sondaże dają jego ugrupowaniu największe szanse na zwycięstwo w nadchodzących wyborach parlamentarnych.

Książę Tyrnowa został koronowany po tajemniczej śmierci ojca w 1943 r., gdy miał ledwie sześć lat. Nie dane mu było zaznać smaku prawdziwej władzy. Do czasu gdy po sfałszowanym referendum władzę przejęli komuniści, w imieniu chłopca rządzili trzej regenci. Pozbawiony tronu Symeon emigrował, ale oficjalnie nigdy nie abdykował. W 1951 r. bułgarskiej rodzinie królewskiej azylu udzieliła Hiszpania. Symeon z powodzeniem zajął się interesami.
Do Bułgarii wrócił dopiero pół wieku po opuszczeniu kraju, w 1996 r., witany entuzjastycznie przez setki tysięcy rodaków. Władze oddały rodzinie monarszej dawne rezydencje, m.in. w podsofijskiej Wranie. Sielanka skończyła się, gdy car postanowił wrócić do polityki. Trybunał Konstytucyjny zakazał mu udziału w wyborach prezydenckich. Powód? Symeon w ostatnich pięciu latach przeważnie przebywał za granicą, nie spełnił więc warunku stawianego kandydatom przez konstytucję. Były monarcha obiecał jednak swoim zwolennikom, że będą mog-li na niego głosować w wyborach parlamentarnych, które odbędą się 17 czerwca, dzień po jego 64. urodzinach.
Ku zdumieniu socjologów poparcie dla założonego przez cara Narodowego Ruchu Symeon II w ciągu zaledwie kilku tygodni skoczyło z 8 proc. do 40 proc., co daje mu szansę nawet na samodzielne rządy. Z dnia na dzień nowe ugrupowanie o niejasnym programie wyrosło na najpoważniejszą siłę polityczną w kraju, bijąc na głowę zarówno rządzącą centroprawicową Unię Sił Demokratycznych, jak i pozostających w opozycji postkomunistów. Symeon nie kandyduje jednak osobiście, interesuje go bowiem jedynie teka premiera. Na listach jego ruchu nie brak za to znanych osób, w tym telewizyjnych prezenterek.
- Ludzie wierzą, że tylko car może im pomóc. Mają już dość drastycznych reform, korupcji, osiemnastoprocentowego bezrobocia - wyjaśnia Katerina Bonczewa, komentatorka bułgarskiej sekcji Radia Wolna Europa. Sukces monarchy stał się możliwy dzięki wykorzystaniu mitologii narodowej i rozgoryczenia ludzi z powodu stanu państwa. Sam Symeon mówi z emfazą o tym, jak go boli, że "bułgarski sen" to dziś bieda i desperacja. Były car potrafił wykorzystać nastroje społeczne. Obiecał w ciągu 800 dni odmienić życie Bułgarów. Przedstawił trzy główne cele: poprawę poziomu życia, walkę z korupcją i zarzucenie "politycznego partyjniactwa" na rzecz "zjednoczenia narodu wokół historycznych ideałów i wartości". Mówi o "historycznym obowiązku" wobec Bułgarii, lecz zaprzecza, by chciał przywrócić monarchię.
Bułgaria, niegdyś najgorliwszy sojusznik Moskwy w obozie komunistycznym (w Sofii powstał nawet pomysł przyłączenia kraju do ZSRR, a w śledztwie w sprawie zamachu na papieża pojawił się bułgarski trop), wlecze się w ogonie państw kandydujących do Unii Europejskiej. Dopiero od kwietnia kraje UE przystały na zniesienie wiz dla Bułgarów. Losy gospodarki wciąż zależą od porozumień z Międzynarodowym Funduszem Walutowym. PKB na mieszkańca jest ponaddwukrotnie niższy niż w Polsce, a poziom inwestycji zagranicznych - dziesięciokrotnie mniejszy. Ekonomiści krytykują brak ducha przedsiębiorczości, a socjologowie - małą społeczną aktywność. Sami Bułgarzy skarżą się na wzrost przestępczości, korupcję i mafijne powiązania polityków.
W ostatnim raporcie Komisja Europejska chwali Sofię za reformy przeprowadzane przez centroprawicę. Po objęciu władzy w 1997 r. zrobiła ona najwięcej z dotychczasowych ekip w sprawie integracji z Zachodem. Zdaniem komisji, Bułgarii wciąż daleko do "funkcjonującej gospodarki rynkowej". Prognozy nie są wszakże złe - wzrost gospodarczy ma w tym roku wynieść około 5 proc., a inflacja jest jednocyfrowa. Sytuacja na Bałkanach po odejściu Milosevicia daje nadzieję na wzrost liczby inwestycji i odnowienie kontaktów handlowych w regionie. Trwają przymiarki do utworzenia bałkańskiej strefy wolnego handlu. Bułgaria liczy na członkostwo w NATO już w przyszłym roku.
Rządzący reformatorzy z premierem Iwanem Kostowem na czele mieli nadzieję na to, że zbiorą owoce reform w wyborach. Niespodziewanie na głównego konkurenta wyrośli im nie socjaliści, ale ruch byłego cara. Unia straciła opanowanie, wyrzucając Symeonowi, że nie palił się do polityki, kiedy trzeba było wprowadzać bolesne dla ludzi zmiany, a uaktywnił się dopiero teraz, gdy liczy na zebranie śmietanki. Zwolennicy monarchy twierdzą zaś, że unia robiła wszystko, by nie dopuścić go do udziału w wyborach pod pretekstem niedopełnienia wymogów formalnych. Car jednak również wykorzystał kruczek prawny i stworzył koalicję z dwiema małymi partiami, by móc startować w wyborach. Tym razem nie da sobie łatwo odebrać szansy.
Więcej możesz przeczytać w 21/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.