Śledczy XX wieku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zaginione archiwa polskiego wywiadu, ostatnia narada Stalina, nieznane okoliczności śmierci Adolfa Hitlera, kulisy zamachu na Roberta Kennedy’ego - to tylko niektóre z tematów teatru faktu Bogusława Wołoszańskiego, fenomenu telewizji publicznej, obecnego na antenie od dziewiętnastu lat.
"Sensacje XX wieku" to jedyny na polskim rynku telewizyjnym dowód na to, że tematyka historyczna może pod względem atrakcyjności konkurować z rozrywką i kinem akcji. Pod warunkiem że znajdzie się sposób, by mówić o niej bez zadęcia i natrętnego dydaktyzmu. Wołoszański go znalazł. Zamiast tylko opowiadać o historii, pokazuje ją. Nie poprzestaje na dostępnych źródłach, lecz stara się je odkrywać. Niczym oficer śledczy idzie tropem wydarzeń, które zmieniały bieg historii ostatniego stulecia. Nie mniej niż fakty interesują go rządzące nimi mechanizmy. Swój program nazywa plakatem historycznym, uruchamiającym wyobraźnię, prowokującym do przyjrzenia się teatrowi dziejów. Dyktujące dramaturgię zdarzeń historyczne realia wypadają u niego bardziej frapująco niż najśmielsze science fiction.

Sztuka szczegółu
W dopisywanie dalszego ciągu wydarzeń, uzupełnianie białych plam historii Wołoszański potrafi wciągać niczym w akcję dobrego kryminału. To, co najciekawsze w "Sensacjach", zaczyna się bowiem tam, gdzie ślad się urywa, a narrator wkracza w rejony prawdopodobieństwa. Ten teatr faktu budują starannie dobrane rekwizyty. Oglądamy więc wyjątkowy ośmio-, a nie sześcionabojowy rewolwer, taki sam, jak ten, z którego strzelał zabójca Roberta Kennedy’ego. Dlaczego posłużył się nietypową, mniej skuteczną bronią? - docieka Wołoszański. W odsłanianiu tajemnic pomagają stare dokumenty, fragmenty filmowych kronik, zeznania świadków, ale to rewolwer przyczynił się do postawienia końcowej tezy: Kennedy zginął z rąk zamachowca sterowanego przez CIA w ramach akcji "Artichoke", ujawnionej w 1974 r. Pokazany widzom rekwizyt posłużył jako klucz do zamkniętych drzwi.
- Historię trzeba pokazywać, a nie o niej mówić - tłumaczy Wołoszański.
I pokazuje. Obskurne wnętrze kolejowego wagonu z metalową kozą i dziurą wyciętą w podłodze rozpoczyna dramatyczną opowieść o deportacjach Polaków z terenów zagarniętych przez ZSRR. Wielkie widowisko z udziałem znanych aktorów i statystów w starannie zrekonstruowanych wnętrzach doczekało się podziękowań od Związku Sybiraków, zaskoczonych faktograficzną dokładnością obrazu. Innym razem w daczy Stalina w podmoskiewskim Kuncewie, odtworzonej z uwzględnieniem najdrobniejszych szczegółów, Wołoszański stawia tezę: winny śmierci Stalina jest szef tajnej policji Beria, który nie dopuścił lekarzy do umierającego dyktatora.

Tajne archiwa
W innym programie Wołoszańskiego z gabinetu szefa kontrwywiadu pułkownika Gano docieramy do jednej z największych tajemnic polskiego wywiadu. Scena palenia akt prowadzi do ujawnienia ich wielkiej tajemnicy. Wołoszański stawia tezę: część polskich archiwów została zniszczona na rozkaz polskiego szefa wywiadu, a część trafiła do Wielkiej Brytanii. Anglicy nie chcą nam ich oddać. Dlaczego? Ponieważ dotyczą brytyjsko-niemieckich rokowań, w których istotną rolę odegrał polski agent. Anglicy zaś uparcie twierdzą, że takich rokowań nie było.
- Poruszania się po archiwach trzeba się uczyć wiele lat - mówi Wołoszański. Możliwość korzystania z nich uzyskuje głównie dzięki prywatnym kontaktom, rzadko drogą oficjalną. Przed dociekliwością takich ludzi jak on archiwa się bronią: ich zawartość pomnożona przez miliony telewizyjnych ekranów może mieć siłę broni masowego rażenia. W tej sytuacji każda metoda zdobycia do nich dostępu jest dobra. - Z kumoterstwem włącznie - żartuje Wołoszański. Nauczywszy się przeglądać polskie archiwa, coraz głębiej sięga do zasobów zagranicznych.

Polski łącznik
Bogusław Wołoszański, z wykształcenia prawnik i dziennikarz, jest człowiekiem instytucją, a jego nazwisko stało się znaną marką. Podobnie jak książki Alistaira Macleana są gotowymi scenariuszami filmowymi, tak spektakle Wołoszańskiego można spisywać ze ścieżki dźwiękowej i drukować jako gotową powieść w odcinkach. Jego pierwsza firmowa książka "Sensacje XX wieku" rozeszła się w nakładzie 100 tys. egzemplarzy. Kolejne zeszyty serii sprzedawane są na pniu.
Po zawładnięciu telewizją i rynkiem wydawniczym przyszła kolej na multimedia. Doskonałe recenzje zyskała historia II wojny światowej w odcinkach, oczywiście z Wołoszańskim w roli prezentera. Program "Blitzkrieg" umożliwił na przykład wgląd w trójwymiarowe modele czołgów i samolotów użytych w wojnie błyskawicznej. Internetowy Klub Sensacji XX Wieku, w którym fani programów i książek Wołoszańskiego wymieniają uwagi, spierają się i dyskutują, ma już 6 tys. stałych członków. Najmłodszy pisze e-maile z pomocą mamy, bo ma dopiero siedem lat, najstarszy skończył 84 lata. To klub międzypokoleniowy, choć nastoletni tropiciele historii stanowią najliczniejszą grupę. Z tysięcy internetowych stron poświęconych dziejom najnowszym wybrali firmowaną przez Wołoszańskiego, który - jak piszą - nie funduje im "smętnych powtórek z historii", lecz potrafi zafascynować.
O potrzebie tego typu prezentacji świadczy ich urodzaj na antenach najbardziej uznanych stacji telewizyjnych na świecie. Na polskim rynku telewizyjnym, wciąż trącącym prowincjonalizmem, gdzie największą oglądalność mają propozycje z importu, program Wołoszańskiego nie ma konkurencji. Jego śladem nie poszła na razie żadna stacja komercyjna.

Więcej możesz przeczytać w 21/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.