Poloneza czy tango?

Poloneza czy tango?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Coraz mniej ludzi coś rozstrzyga, a coraz więcej "pochyla się nad tematem"
W Krakowie mieszka bardzo wielu wielkich ludzi. Więcej niż w Warszawie, bo powierzchnia miasta mniejsza, a też stolica. Wielcy ludzie są głównie na emeryturze, jako że w Polsce w młodości o wielkość trudno. Mam na przykład syna, który jest pełnym i dożywotnim profesorem fizyki na amerykańskim uniwersytecie, mając 45 lat. Nigdy nie był docentem ani się nie habilitował, bo tej dziwnej drogi w USA nie trzeba pokonywać (poza obroną doktoratu), a jedynie trzeba być zdolnym i dużo pracować. Nie jest to cecha konieczna przy robieniu w Polsce docentury, zwłaszcza w ubiegłych latach, aczkolwiek stosunkowo często występuje w "populacji" naukowców. Termin "populacja" zapożyczyłem od wysokiego rangą policjanta, który występując w TVP po aresztowaniu policyjnej mafijki złodziei samochodów, powtarzał wielokrotnie, że aresztowani stanowią nikły procent "populacji policjantów w Polsce"...
Populacja wielkich ludzi w Polsce i w Krakowie jest jednak duża. Też do niej należę - jakżeby nie - i możemy odegrać znaczną rolę w jesiennych wyborach parlamentarnych. Nie wiadomo jeszcze, jaka będzie populacja kandydatów na posłów. Nad tym problemem trzeba by się "pochylić". I znowu podkreślę, że słowo "pochylić" jest stosunkowo nowym nawykiem językowym. Coraz mniej ludzi coś rozstrzyga, a coraz więcej "pochyla się nad tematem" albo nad czyimś losem. Zamiast zdecydowanie coś ustalić, pochylamy się, aż w końcu zesztywnieją nam społeczne plecy. Ale ponieważ już wszyscy wszystkich za wszystko przeprosili, trzeba się obecnie i nad problemem przepraszania pochylać.
W sprawie naszej sceny politycznej zwróciłem się do mego wielkiego przyjaciela, emerytowanego politologa, który podtrzymuje bez wytchnienia tradycję obozu stańczykowskiego w Galicji. Jak wiadomo, stańczycy galicyjscy mieli program wyzwolenia Polski spod zaborów, ale jednocześ-nie byli ugodowcami w stosunku do austriackiego cesarza. Takie dawne koło Znak z czasów PRL.
Zatem zadzwoniłem do swego politologa, by zbadać jego opinię na temat obecnej "sceny politycznej". Problemem jest repertuar tej sceny na najbliższe miesiące. Czy rozegra się na niej dramat, komedia, tragifarsa, a może tragedia? Takie pytanie zadałem właśnie siwemu i kostycznemu staruszkowi z ugrupowania Stańczycy Kraków Północ (SKP). Fundnąłem mu nawet kawę w lokalu Biały Orzeł na Rynku Głównym z widokiem na Mickiewicza. Nie miał jeszcze ustalonego zdania, na kogo stawiać, a kogo zwalczać. - Właściwie - rzekł mi - sytuacja jest podobna do tej w "Tangu" Sławomira Mrożka. Jeden z kandydatów do złudzenia przypomina Edzia, który autorytatywnie mówi: "Zatańczmy tango" i scena polityczna rusza do tanga. - Miller? - pytam. On milczy. - Lepper? On milczy.
- Powiedz, bo umieram z ciekawości. - Chyba postawię na Platformę Obywatelską - wreszcie się zdecydował. - Wolę raz jeszcze zatańczyć poloneza, niż żeby mi jakiś postępowiec deptał w tangu po palcach. Wyborczy polonez z Olechowskim - zrekapitulował swe poglądy. - Hm - mruknąłem. - W dodatku on jest podobny do Mościckiego.
Więcej możesz przeczytać w 21/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.