Giełda giełd

Dodano:   /  Zmieniono: 
Warszawska Giełda Papierów Wartościowych jest największym parkietem w Europie Środkowej


Na początku lat 90. wjeżdżałem wraz z wizytującym polską giełdę Jacques’em Santerem, wtedy przewodniczącym Komisji Europejskiej, na czwarte piętro dawnego KC PZPR i winda stanęła między piętrami" - wspomina prof. Grzegorz Domański, przewodniczący rady giełdy w latach 1993-1996. "Wpadliśmy w popłoch, bo akcja ratunkowa się przeciągała. Wreszcie udało nam się przesiąść na drugim piętrze do innej windy, która po kilku metrach także stanęła. Próbowałem ratować sytuację żartami o pezetpeerowskich duchach grasujących w gmachu. Wtedy Santer oświadczył całkiem poważnie, że rozumie już, co dla nas znaczy przezwyciężanie przeszłości w drodze do Europy".

Cud narodzin
W gronie ojców-założycieli Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie byli m.in. Wiesław Rozłucki (prezes GPW), Piotr Szeliga, Włodzimierz Magiera i Ryszard Czerniawski (wiceprezesi), Lesław Paga (pierwszy przewodniczący Komisji Papierów Wartościowych) i jego następca Jacek Socha, Elżbieta Pustoła (szefowa Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych), Janusz Lewandowski oraz Leszek Balcerowicz. Słuchając ich opowieści, trudno nie uznać, że narodziny giełdy 16 kwietnia 1991 r. były przynajmniej w części efektem boskiego zrządzenia. Na zdrowy rozum bowiem to nie powinno się udać. Polską świątynię kapitalizmu wymyśliła i stworzyła dziesięć lat temu grupka urzędników skupiona w Departamencie Rynku Kapitałowego Ministerstwa Finansów. Kolejnym paradoksem była jej lokalizacja - gmach dawnego KC PZPR w pośpiechu przemianowany na Centrum Bankowo-Finansowe. Ponieważ właśnie budynek odnawiano, na czas inauguracyjnej sesji 16 kwietnia ekipy remontowe musiały schować po kątach drabiny, puszki z farbą i zwoje kabli. Historyczną piątkę debiutantów na parkiecie tworzyły Exbud, Tonsil, Próchnik, Krosno i Kable. Pierwszego dnia właścicieli zmieniło 270 akcji o wartości 3,7 tys. zł!

Pierwsza krew
Razem z pomysłodawcami giełdy zasad rynku kapitałowego uczyli się inwestorzy. Pierwszą surową lekcję odebrali 11 kwietnia 1994 r., kiedy nasz parkiet przeżył swój czarny poniedziałek. Wcześ-niej dobra koniunktura na świecie ściągnęła na słabiutką polską giełdę zagranicznych inwestorów - akcje szybko zaczęły zwyżkować, a szturm kilkuset tysięcy ciułaczy nakręcił hossę do irracjonalnych rozmiarów. Indeks WIG osiągnął 8 marca rekordowe 20 760 punktów, a papiery debiutującego wtedy Banku Śląskiego sprzedawane na rynku pierwotnym po 50 zł wyceniono na 675 zł (stopa zwrotu wyniosła 1250 proc!). Podobno przyczyną szybszej zwyżki akcji spółek o nazwach rozpoczynających się na pierwsze litery alfabetu było to, że niedoświadczeni gracze nakazywali maklerom kupować wszystko jak leci, wedle zasady "pierwsze wolne".
Otrzeźwienie przyszło, gdy miesiąc później nastąpił krach - kursy spadły o 60-70 proc., a WIG tylko w feralny poniedziałek stracił aż 10,7 proc. W 1997 r. był jeszcze kryzys azjatycki, w 1998 r. - rosyjski, internetowa hossa na przełomie roku 1999 i 2000, ale takiej huśtawki jak siedem lat temu giełda już nie przeżyła. Przy okazji międzynarodowych kryzysów gospodarczych inwestorzy uświadomili sobie, że GPW stała się niepostrzeżenie integralną częścią światowego rynku kapitałowego.

Zepsute urodziny
Mimo szampana, nostalgicznych wspomnień i napływających zewsząd gratulacji urodziny jubilatki świętowano raczej w minorowych nastrojach. Humor szefom giełdy i maklerom psuje trwająca już ponad rok bessa. W marcu 2001 r. spółki nowych technologii pociągnęły WIG w dół, do poziomu z końca 1999 r., a kapitalizacja giełdy obniżyła się o 20 mld zł. W domach maklerskich otwartych jest 1,2 mln rachunków inwestycyjnych, co oznacza, że zaledwie 5 proc. dorosłych Polaków lokuje swe oszczędności w akcjach lub obligacjach. Tak naprawdę aktywnych jest tylko 150 tys. rachunków. Ponad połowa ankietowanych przez Demoskop stwierdziła, że nigdy nie zagra na giełdzie, gdyż jest to zbyt ryzykowne. Z roku na rok maleje liczba nowych emisji (w 2000 r. na parkiecie debiutowało trzynaście firm), natomiast coraz więcej spółek wycofuje się z niej z powodu trudności z pozyskaniem kapitału i ciążącego na spółkach publicznych obowiązku informowania inwestorów.

Ogólnie na plus
Dzisiejsze problemy nie przekreślają jednak słuszności decyzji podjętej przed dekadą. Na początku lat 90. pod względem regulacji prawnych i instytucjonalnych nasz rynek kapitałowy znajdował się lata świetlne za USA i Europą Zachodnią. Debiut GPW właściwie zlikwidował tę półwieczną lukę. Twórcy giełdy dzięki pomocy francuskich kolegów z Paris Bourse od razu stworzyli rynek regulowany, wprowadzili obrót elektroniczny i zdematerializowane papiery wartościowe. Rok 2001 giełda powitała z nowoczesnym systemem notowań Warset i w nowej siedzibie przy ul. Książęcej. Inwestorzy mogli nabywać na niej walory 225 spółek, których wartość rynkowa wyniosła 129,9 mld zł (około 20 proc. polskiego PKB). W ciągu dziesięciu lat warszawski parkiet stał się największym w Europie Środkowej. W 1991 r. indeks WIG wystartował z poziomu 1000 punktów, a na koniec kwietnia tego roku osiągnął 15 268 punktów. Przez ten czas wyrosła niejedna fortuna, by przywołać przykład Józefa Huberta Gierowskiego, który handlując jedynie walorami giełdowych spółek, stał się jednym z najbogatszych Polaków.

Co dalej?
Po dziesięciu latach GPW staje przed problemem zdefiniowania swojej roli na europejskim rynku kapitałowym. Mimo kapitalizacji w wysokości 30 mld USD warszawski parkiet jest mikrusem nie tylko w porównaniu z New York Stock Exchange (12,3 bln USD) czy parkietem Euronext, grupującym giełdy z Paryża, Brukseli i Amsterdamu (2,3 bln USD), ale także w porównaniu z giełdą grecką (108 mld USD). Proces koncentracji kapitału i konsolidacji europejskich parkietów prędzej czy później doprowadzi do marginalizacji lokalnych giełd, takich jak GPW. Na dłuższą metę jedynym ratunkiem jest przyłączenie się do silniejszego. Niedawno prezes Rozłucki wspominał o planach zakupu przez GPW małych pakietów akcji innych giełd, co ma być wstępem do znalezienia solidnego partnera (być może będzie nim Euronext). Na razie zagadką pozostaje, czy i w jakim gronie świętować będziemy dwudzieste urodziny GPW.

Więcej możesz przeczytać w 22/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.