Rosyjski łącznik

Rosyjski łącznik

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy PGNiG działało na szkodę państwa polskiego?
Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo SA miało być strategiczną spółką skarbu państwa, dbającą o zaopatrzenie kraju w gaz i ropę, zarządzającą wydobyciem tych surowców w kraju, współodpowiedzialną za bezpieczeństwo energetyczne. W rzeczywistości PGNiG doprowadziło do oddania kontroli nad dostawami gazu rosyjskiemu Gazpromowi. Rosjanie w praktyce przejęli też kontrolę nad spółkami powołanymi przez Gazprom i firmy zależne rosyjskiej spółki oraz PGNiG. Dopiero kilka dni temu pierwsza osoba została oskarżona o działanie na szkodę PGNiG. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku postawiła zarzuty Wacławowi Niewiarowskiemu, ministrowi przemysłu w rządzie Hanny Suchockiej. Dotyczą one decyzji o dopuszczeniu spółki Gas Trading do zarządzania rurociągiem jamalskim, wskutek czego państwo straciło kontrolę nad tą inwestycją. Dowiedzieliśmy się, że pobocznym - choć wiele wskazuje na to, iż najważniejszym - wątkiem dochodzenia prokuratorskiego jest sprawa korupcji w spółkach skarbu państwa odpowiedzialnych za umowy dotyczące zaopatrzenia Polski w ropę i gaz oraz kontrolujących infrastrukturę przesyłową.

PGNiG - spółka skarbu Rosji?
Ustaliliśmy, że choć trwało już dochodzenie w sprawie działalności kilku osób na szkodę PGNiG, co w konsekwencji doprowadziło do zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego kraju, 9 kwietnia tego roku spółka ta przekazała wyłączne prawa dystrybucji ropy wydobywanej z polskich złóż w województwie lubuskim firmie J&S Energy. Jej cypryjska firma-matka - J&S Finance and Investments - wcześniej zdobyła monopol na dostawy ropy do Polski. Umowa z 9 kwietnia faktycznie zamknęła proces pozbawiania Polski suwerenności w dziedzinie zaopatrzenia w gaz i dysponowania krajowym wydobyciem ropy. PGNiG działało więc w interesie rosyjskich firm. Teraz może także formalnie stać się spółką rosyjską - Gazprom żąda bowiem od PGNiG 350 mln zł.
Bardzo zadłużone i przynoszące straty PGNiG inwestowało duże kwoty w kolejne przedsięwzięcia. Z raportu spółki za 1999 r. wynika, że PGNiG jest udziałowcem aż w 77 spółkach. Jednocześnie firma ma ogromny przerost zatrudnienia. Około 6,5 mln odbiorców gazu w Polsce obsługiwanych jest przez ponad 30 tys. pracowników PGNiG (kilka lat temu 46 tys.). To liczba sześciokrotnie wyższa (proporcjonalnie do liczby odbiorców gazu) niż w Japonii i przeszło dwukrotnie wyższa niż w Rumunii.
Niewiele lepiej wiedzie się spółkom, w których PGNiG ma udziały, ale nad którymi praktycznie straciło kontrolę. EuRoPol Gaz, spółka powołana przez PGNiG, Gas Trading i Gazprom, mająca się zajmować przesyłaniem gazu, inwestuje w nieruchomości, banki i towarzystwa ubezpieczeniowe. W lipcu ubiegłego roku złożył w sądzie wniosek, by do rejestru działalności dopisać świadczenie usług hotelarskich, gastronomicznych, prowadzenie szkoleń. W ubiegłym roku zysk firmy wyniósł ponad 101 mln zł, ale równocześnie jej długi przekroczyły 4 mld zł, z czego 90 proc. to zadłużenie wobec Gazprombanku.

Gospodarstwo pomocnicze prezesów
Przedsięwzięcia, w które zaangażowało się PGNiG, przynosiły straty. Korzyści odnosili tylko byli szefowie spółki. UOP umorzył niedawno postępowanie w sprawie Tadeusza R., byłego szefa spółki zależnej od PGNiG. Powodem umorzenia była śmierć R., który z kilkoma byłymi dyrektorami PGNiG założył spółkę Progaz. 51 proc. udziałów miało w niej PGNiG, resztę zaś objęła prywatna spółka Presmed, którą kontrolował Tadeusz R. Już w 1992 r. (jako spółka z większościowym udziałem skarbu państwa) Progaz uzyskał zezwolenie na prowadzenie kasyn. Wtedy nabył udziały King’s Casino. Następnie PGNiG sprzedało swoje udziały Presmedowi, wskutek czego kontrolę nad kasynem przejęła spółka Presmed (kasyno zmieniło nazwę na Queen’s Casino). Tadeusz R. cieszył się zaufaniem Rosjan, dlatego inna firma, której był udziałowcem - Fart - zarządza rosyjskimi nieruchomościami w Warszawie.
Dokonania szefów PGNiG zostały docenione przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Aleksander Findziński, do kwietnia 1999 r. prezes spółki, został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W listopadzie 1999 r. Krzyż Komandorski otrzymał Andrzej Brach, wiceprezes firmy. Takie samo odznaczenie przyznano też Józefowi Hołowni, dyrektorowi w PGNiG. Warto pamiętać, że to Findziński, Brach i Hołownia negocjowali większość krytykowanych teraz kontraktów gazowych z Rosjanami. Doceniony został także Andrzej Gdula, przewodniczący rady nadzorczej PGNiG w latach 1998-1999, wcześniej wiceminister spraw wewnętrznych (1985-1986), szef służby polityczno-wychowawczej, kierownik wydziału KC PZPR. Po odejściu z PGNiG Andrzej Gdula został doradcą prezydenta Kwaśniewskiego.

Pełzające uzależnienie od Rosji
Kluczem do zrozumienia wielu działań dyrektorów PGNiG oraz obecnego impasu w rozmowach z Rosjanami są decyzje podejmowane w latach 1992-1994. W 1992 r. podpisano list intencyjny o poprowadzeniu przez terytorium Polski gazociągu jamalskiego. Ze strony polskiej list podpisali dzisiejszy prezes EuRoPol Gazu Kazimierz Adamczyk (wówczas dyrektor generalny w Ministerstwie Przemysłu i Handlu) oraz Aleksander Findziński, dyrektor PGNiG. Kazimierz Adamczyk jako wiceminister w MPiH kierował zespołem ustalającym warunki kontraktu. W 1992 r. zawiązana została spółka Gas Trading (25 proc. udziałów objął Bartimpex, 30 proc. - PGNiG, 5 proc. - Węglokoks, 35 proc. - Gazeksport, firma zależna od Gazpromu, a 5 proc. - Wintershall, niemiecka spółka, w której Gazprom miał udziały). 23 sierpnia 1993 r. porozumienie o budowie gazociągu podpisali wicepremierzy Oleg Dawydow i Henryk Goryszewski.
W artykule drugim tej umowy znajduje się zapis o powołaniu spółki akcyjnej, w której po 50 proc. obejmą PGNiG oraz Gazprom. Nie zauważono jednak, że zgodnie z obowiązującym wtedy kodeksem handlowym do założenia spółki akcyjnej potrzeba minimum trzech udziałowców. Rosjanie szybko wskazali trzeciego udziałowca, spółkę Gas Trading, która przejęła wprawdzie tylko 4 proc. akcji, ale w praktyce przesądza o strategicznych decyzjach dotyczących przesyłu gazu w Polsce. Wszystko to za zgodą PGNiG.

Hojność bankruta
Tylko w ostatnim roku PGNiG wykazało około 500 mln zł strat. Już w 1994 r. nie zapłaciło fiskusowi 55 mln zł podatku dochodowego od osób prawnych. W tym czasie podpisano również słynny "kontrakt stulecia". W tajnej umowie strona polska zobowiązała się do kupna 250 mld m3 gazu w ciągu 25 lat. Będziemy musieli zapłacić nawet za gaz, którego nie zużyjemy, a przewidywane w umowie zapotrzebowanie zostało znacznie zawyżone. Eksperci nie związani z PGNiG oceniają, że roczne dostawy o 3 mld m3 przekraczają górną granicę zapotrzebowania. Według nich, w 2010 r. zużyjemy 15-20 mld m3 gazu, a nie 22-27 mld m3, jak wyliczyli eksperci PGNiG. Nie wiadomo też, dlaczego w umowie zrezygnowano z pobierania opłaty tranzytowej za przesyłany przez polskie terytorium gaz. Jej wysokość - zdaniem amerykańskiego eksperta, prof. Johna Władysława Cieślewicza z Colorado School of Mines - powinna wynosić co najmniej miliard dolarów rocznie (licząc po 2,75 dolara za przesył 1000 m3 gazu na odległość 100 km).
Ze sprawozdań finansowych składanych przez PGNiG, a badanych przez firmę Arthur Andersen, dowiadujemy się, że w 1997 r. o 34,7 proc. wzrosło zadłużenie spółki, bardzo pogorszyła się też jej płynność finansowa.
Zadłużone PGNiG ma zostać sprywatyzowane. Projekt prywatyzacji zakłada sprzedaż inwestorom strategicznym akcji wydzielonych z firmy czterech spółek dystrybucyjnych. Będą oni mogli kupić 51-74 proc. akcji, pozostałe trafią na giełdę. Udział w prywatyzacji PGNiG zapowiedział na łamach "Pulsu Biznesu" Aleksander Gudzowaty. Może się jednak zdarzyć, że Gazprom, największy wierzyciel spółki, zażąda zwrotu należności i uniemożliwi prywatyzację albo wręcz przejmie PGNiG za długi. Stan prawny przedsiębiorstwa byłby wówczas zgodny z faktycznym.

Więcej możesz przeczytać w 23/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.