Wojna na orbicie

Wojna na orbicie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Militaryzacja kosmosu wkracza w nową fazę - powołuje się kosmiczne jednostki wojskowe i testuje kosmiczne bronie laserowe. W nieodległej przyszłości przestrzeń wokół naszej planety może się stać teatrem działań wojennych.
W tym roku USA po raz pierwszy przeprowadziły symulację konfliktu zbrojnego, który umiejscowiły w 2017 r., przewidując prowadzenie działań wojennych m.in. w przestrzeni kosmicznej (na przykład atak sił wroga na satelitarne systemy łączności i nawigacji). Niewiele wcześniej w USA powołano do życia 527. Space Aggressor Squadron. Do zadań eskadry należy symulowanie podczas ćwiczeń US Army ataków na systemy wojskowe i cywilne znajdujące się w przestrzeni wokółziemskiej. Pierwszego czerwca tego roku mają powstać Rosyjskie Siły Kosmiczne, w skład których wejdą wojska dysponujące międzykontynentalnymi rakietami balistycznymi. Jak twierdzą wojskowi analitycy, do konfrontacji ze Stanami Zjednoczonymi nie tylko na Ziemi, ale i w kos-mosie, przygotowują się również Chiny.

Podglądanie z orbity
Wykorzystywanie przestrzeni wokółziemskiej w celach militarnych od początku budziło zdecydowany sprzeciw wielu państw. USA i ZSRR podpisały nawet porozumienia dotyczące pokojowego wykorzystania kosmosu. Jednocześnie jednak wysyłały w kosmos urządzenia militarne. Pierwsze amerykańskie satelity szpiegowskie zostały wyniesione w przestrzeń kosmiczną już na początku lat 60. Ówczesna technika wojskowa nie pozwalała na przesyłanie danych za pomocą sygnałów radiowych, więc naświetlone filmy były wystrzeliwane na Ziemię w kapsułach wyposażonych w spadochrony. Żeby utrzymać te operacje w tajemnicy, w USA twierdzono, że są to pokojowe misje badawcze, których celem jest sprawdzanie oddziaływania warunków panujących w przestrzeni kosmicznej na żywe organizmy. Nieświadomi amerykańscy obywatele emocjonowali się udanymi i nieudanymi operacjami przechwycenia wystrzelonych z satelitów kapsułek, w których miały się rzekomo znajdować laboratoryjne myszy.
Pionierskie czasy kosmicznej techniki szpiegowskiej dawno jednak minęły. Urządzenia znajdujące się na satelitach szpiegowskich stosowanych dziś przez USA, Rosję i inne zaawansowane technologicznie państwa gromadzą zdjęcia w postaci cyfrowej i przesyłają je na Ziemię drogą radiową. Za pomocą aparatury można sfotografować obiekty wielkości grejpfruta. Rozpoznanie fotograficzne nie jest zresztą jedynym sposobem podpatrywania z orbity. Satelity służą również do podsłuchiwania rozmów przeprowadzanych na falach radiowych, a także mają czujniki, dzięki którym można obserwować wystrzeliwanie pocisków rakietowych.

Gwiezdne wojny
W przestrzeni kosmicznej nie ma na przykład wyrzutni rakiet, czego zresztą zabraniają układy międzynarodowe. Ponad ziemską atmosferą przelatują jednak balistyczne rakiety międzykontynentalne, niosące głowice jądrowe. Dlatego przed laty w umysłach analityków wojskowych zrodził się pomysł, aby już w przestrzeni kosmicznej unieszkodliwiać wrogie rakiety. Początkowo wydawało się, że stworzenie takiej kosmicznej tarczy byłoby bardzo trudne, a poza tym napędzałoby wyścig zbrojeń i zachwiało równowagę militarną między trzymającymi się w atomowym szachu supermocarstwami. Z tego powodu w 1972 r. USA i ZSRR podpisały układ ograniczający budowę systemów antyrakietowych.
Mimo to w latach 80. prezydent Ronald Reagan ogłosił Inicjatywę Obrony Strategicznej (Strategic Defense Initiative, SDI), którą media ochrzciły mianem gwiezdnych wojen. USA wydały na nią 30 mld USD, ale badania, m.in. nad potężnym laserem zdolnym niszczyć nieprzyjacielskie satelity, spełzły na niczym. Dlatego w latach 90. właściwie zawieszono realizację SDI, a wojskowi zaczęli rozmyślać nad kosmicznymi systemami obronnymi, które byłyby zdolne ochronić Ziemię przed zderzeniami z asteroi-dami lub kometami.
Prezydent USA George W. Bush postanowił jednak powrócić do koncepcji gwiezdnych wojen. Budowa systemu antyrakietowego naruszyłaby układ z Rosjanami, ale amerykańscy wojskowi tłumaczą, że narastające zagrożenie ze strony takich państw, jak Irak, Iran czy Korea Północna, jest bardziej niebezpieczne niż złamanie układów, które przecież można renegocjować. Poza tym Amerykanie z coraz większym niepokojem spoglądają na rozwój chińskich technologii rakietowych.

Laser kontra rakiety
Dlatego amerykańscy technicy wojskowi chcą stworzyć system opierający się na bezzałogowych satelitach uzbrojonych w systemy antyrakietowe, zdolnych stworzyć parasol ochronny nad USA. Planuje się też sformowanie eskadry samolotów latających na wysokości 12 tys. metrów i uzbrojonych w działa laserowe, które będą strącać rakiety balistyczne agresora. Ocenia się, że utworzenie eskadry sześciu samolotów, opracowanie systemów naprowadzania i skonstruowanie broni laserowej potrwa do 2006 r. i pochłonie 6 mld USD. Następnym etapem ma być sformowanie dywizjonu promów kosmicznych nowej generacji. Zaawansowane prace nad takimi pojazdami, które mają służyć przede wszystkim celom cywilnym, prowadzi NASA.
Najbardziej newralgicznymi elementami "tarczy kosmicznej" są systemy namierzania wrogich rakiet i ich niszczenia. Pierwszy z nich został niedawno udoskonalony przez badaczy z University Corporation for Atmospheric Research w Kolorado, którzy chcą wykorzystać sygnały z satelitów GPS, służące do dokładnego ustalania położenia obiektów na Ziemi. Dzięki nim udało się precyzyjnie namierzać lecące rakiety.
Znaczący postęp odnotowano również w budowie dział laserowych. Zespół konstruktorów z firm Lockheed Martin i Boeing przeprowadził niedawno zakończone sukcesem próby takiego urządzenia. Podczas testów w bazie wojskowej niedaleko San Clemente w Kalifornii urządzenia naprowadzające oraz potężny wysokoenergetyczny laser - zamknięte w pojemnikach próżniowych imitujących warunki panujące w kosmosie - potrafiły precyzyjnie identyfikować i niszczyć cele. Wojskowi planują umieścić na satelicie pierwsze tego typu urządzenie w 2012 r.

Kosmiczny wyścig zbrojeń
Wojskowi, i to nie tylko w USA, pracują również nad innymi systemami niż te służące do strącania rakiet międzykontynentalnych. Rozwinięte technicznie kraje są już niemal uzależnione od przestrzeni kosmicznej, w której znajdują się urządzenia zapewniające łączność cywilną i wojskową, umożliwiające przewidywanie warunków atmosferycznych, ustalanie położenia samolotów czy statków itp. Uderzenie w te systemy oznacza nie tylko oślepienie armii, ale też paraliż całych krajów. Wojsko intensywnie pracuje nad urządzeniami, które niszczyłyby wrogie satelity i chroniły własne. Okazuje się bowiem, że większość z nich jest bezbronna wobec promieni lasera.

Więcej możesz przeczytać w 23/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.