Realia i mity

Dodano:   /  Zmieniono: 
Inwestycji, od których zależą prawdziwe miejsca pracy, jest za mało
Realia są znane. Mity też. To fakt, że stopa bezrobocia w Polsce wzrosła w ostatnich latach. Wprawdzie nie jest jeszcze tak wysoka jak we wschodnich landach Niemiec, ale to mała pociecha. Mitem jest natomiast pogląd, jakoby problem bezrobocia w krajach przechodzących transformację można było rozwiązać z dnia na dzień czy nawet w czasie jednej kadencji parlamentarnej. Oczywiście, mając w perspektywie wybory, najłatwiej obarczyć winą obecny rząd i próbować obiecywać, że lewica to zmieni.
Dla jasności powiedzmy sobie od razu, że nasze bezrobocie jest przede wszystkim wynikiem zderzenia odziedziczonej po socjalizmie nieefektywnej struktury gospodarki z rynkiem. Rynek po prostu odrzucił socjalistyczną produkcję i zdezaktualizował jej aparat wytwórczy. Najdrastyczniej kryzys transformacyjny dotknął byłą NRD, gdzie w roku 1991 produkcja przemysłowa spadła w porównaniu z rokiem 1990 o 49 proc. Nikt nie chciał już kupować enerdowskiego barachła, skoro na rynku pojawiła się oferta zachodnioniemiecka. Oczywiście, niemal natychmiast pojawiło się tam bezrobocie, mimo że maleje liczba ludności, składającej się głównie z emerytów, a nie młodzieży poszukującej pracy.
W Polsce zderzenie socjalizmu z rynkiem przebiegało łagodniej, a jego skutki były odraczane dzięki (a może nie "dzięki") chroniącej zatrudnienie polityce. W 1990 r. przemysł jeszcze szybko sprzedawał na naszym wygłodniałym rynku, a z powodu wysokiej dewaluacji złotego początkowo opłacał się eksport. Zapomnieliśmy już, że w 1990 r. mieliśmy chwilowo nadwyżkę budżetową i dodatni bilans handlowy. To wszystko znikło na przełomie lat 1990-1991. Załamał się eksport do byłego ZSRR, w kraju zaś inflacja (w roku 1990 jeszcze 249 proc.) zjadła początkową dewaluację złotówki i opłacalnym uczyniła import, także ten znany z łóżek polowych. Okazało się przy tym, że polska oferta towarowa nie tylko jest nieatrakcyjna, ale staje się również za droga. Ujawniły się skutki typowej dla socjalizmu beztroski kosztowej, braku racjonalności mikroekonomicznej w przedsiębiorstwach i - last but not least - presji związków zawodowych na wzrost płac oraz utrzymanie zatrudnienia, mimo braku po temu podstaw ekonomicznych. Rezultat był oczywisty: wzrastała stopa redystrybucji PKB, wzrastał deficyt budżetowy i spadała stopa inwestycji. Nie było pieniędzy na modernizację i restrukturyzację aparatu wytwórczego, bo budżet je zabierał na świadczenia socjalne. Powstawało błędne koło: im wyższa była stopa redystrybucji, tym mniej pieniędzy pozostawało na inwestycje i zatrudnienie, narastało więc bezrobocie i w związku z tym wydatki socjalne, na które trzeba było znowu powiększyć stopę redystrybucji.
Co gorsza, zamiast efektywnie inwestować pieniądze uzyskiwane z prywatyzacji (malkontentom przypomnijmy, że prywatyzacja w byłej NRD zakończyła się deficytem w wysokości ponad 200 mld marek), zamiast ograniczać stopę redystrybucji i umożliwiać wzrost rodzimego kapitału inwestycyjnego, Polska konsumowała. Bo przecież po półwieczu wyzysku komunistycznego nam się to należało! Równie zła była krótkowzroczność towarzysząca transakcjom prywatyzacyjnym, w których zamiast żądać od nabywców naszego majątku zobowiązań inwestycyjnych, zbyt często kładziono nacisk na tzw. pakiet socjalny, zapewniający chwilowe utrzymanie zatrudnienia. Rezultat: żywot pakietów socjalnych szybko się kończy, inwestycji, od których zależą prawdziwe miejsca pracy, jest mało, a bezrobocie rośnie.
Cena chowania głowy w piasek okazuje się zawsze wysoka, bo realia są twarde. Przy tak niskiej stopie inwestycji, przy tak wysokich aspiracjach socjalno-konsumpcyjnych, przy kiepskim etosie pracy i niskiej wydajności nie powstaną nowe miejsca pracy dla wyżu demograficznego lat 80. Bezrobocie będzie rosło i nie będzie to nic dziwnego. Chyba że wrócimy do socjalizmu, zastąpimy pracę zatrudnieniem i damy każdemu "po równo". Tyle że taka droga wiedzie na Kubę i do Korei Północnej.
Więcej możesz przeczytać w 23/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.