Wszyscy za jednego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Spotkanie internetowe z RYSZARDEM BOSKIEM, trenerem siatkarskiej reprezentacji Polski
Aleks: Czy polska siatkówka może znów być najlepsza na świecie, jak wtedy, gdy grał pan w podstawowym składzie drużyny Wagnera?
Ryszard Bosek: Gdybym nie wierzył, że są na to szanse, nie zabierałbym się do pracy. Nie będzie jednak łatwo, bo zwiększyła się konkurencja. Doszły zespoły, których dawniej nie brało się pod uwagę: Włochy, Holandia, Brazylia czy Argentyna. Wymieniam tylko te, które należą do najlepszych, ale poziom siatkówki podniósł się wszędzie. Ta dyscyplina stała się bardzo popularna, w wielu krajach uprawia się ją zawodowo.
Majnus: Jaką rolę w siatkówce odgrywają pieniądze?
- Teraz dużą. Sportowiec musi być zawodowcem, co oznacza całkowite poświęcenie się swojej dyscyplinie. Jeżeli nie zgromadzi dość pieniędzy w trakcie kariery, po jej zakończeniu będzie miał kłopoty.
Net: Czy istnieją samowystarczalne finansowo narodowe związki siatkarskie?
- Żaden związek nie obejdzie się bez sponsorów. My na szczęście mamy teraz dobrego sponsora: sieć Plus GSM, więc możemy się spokojnie przygotowywać do meczów.
Stefania: Liga Światowa to tylko komercja. Niektóre reprezentacje, lepsze od naszej, nie mogą w niej grać, bo nie mają na wpisowe. Myślę na przykład o Bułgarii.
- Z pewnością jest to impreza komercyjna, pomyślana jako sposób popularyzacji siatkówki na świecie. Na tym się jednak nie kończy. Zwycięstwa w lidze dają punkty w rankingu światowej federacji. A to się liczy na przykład w kwalifikacjach do mistrzostw świata. Mecze Ligi Światowej oglądają tłumy, dzięki niej naprawdę rośnie popularność dyscypliny.
Cool: Po co istnieje Liga Światowa, skoro równolegle toczą się tradycyjne rozgrywki o mistrzostwo świata czy Europy?
- Liga tych rozgrywek nie dubluje, nie ma takiej rangi jak one.
Dyzio: Zabiera jednak czas i siły. Liga Światowa, mistrzostwa świata albo kontynentu wraz z eliminacjami, no i z gier w lidze polskiej też ich chyba nikt nie zwalnia! Jak siatkarze to wytrzymują?
- To jest kłopot. Dlatego właśnie tak ważny jest ranking LŚ. Gdybyśmy byli w nim wyżej, nie musielibyśmy grać w ostatnich eliminacjach do mistrzostw Europy. Jeśli teraz dobrze popracujemy, może za kilka lat stać nas będzie na taki luksus.
LeRoy: Czy zdobędziemy medal na mistrzostwach Europy?
- Szanse nie są wielkie, ale trzeba wierzyć. Na pewno możemy liczyć na piąte miejsce.
Boj: Co się stało z siatkarzami Japonii? Pamiętam, że przed laty to oni byli najlepsi i musieliśmy się z nimi zmierzyć w finale mistrzostw świata w 1974 r.
- Od lat przechodzą kryzys. Można im jednak pogratulować, bo mimo to w Japonii na mecze przychodzi wielu kibiców.
PF: Nasza reprezentacja futbolowa nie istnieje bez Emanuela Olisadebe, o czym przekonaliśmy się podczas meczu z Armenią. A bez kogo nie wyobraża pan sobie kadry siatkarzy?
- Nie ma takiego siatkarza. Nie mogę wymienić żadnego nazwiska. Gra drużyna.
Stopa12: Czy w drużynie nie ma miejsca dla gwiazdorów? Nasza reprezentacja z lat 70. była drużyną gwiazd!
- To była po prostu drużyna. I o to chodzi w tej grze. Obowiązuje zasada wszyscy za jednego. Umiejętności najlepszych są tylko dodatkiem do pracy zespołu.
Medellin: Czy w pracy trenera korzysta pan z Internetu?
- Tak. Żeby zdobywać informacje. Z kolegami z Włoch wymieniam w Internecie opinie oraz wiadomości dotyczące treningu.
Boj: W jaki sposób pomaga panu Hubert Wagner?
- Wciąż służy radą. Nie uczestniczy w wyjazdowych meczach Ligi Światowej, ale będzie na mistrzostwach Europy.
Stopa12: Czy jest pan wobec swoich zawodników tak ostry jak Wagner wobec was ćwierć wieku temu?
- Nie był ostry. Nie wiem, skąd się wzięła ta plotka. Podejrzewam, że stworzyła ją prasa. Wagner był wymagający, a to zupełnie co innego. Ja też staram się stawiać wymagania zawodnikom. Nie jestem jednak Wagnerem i pracuję po swojemu.
Więcej możesz przeczytać w 24/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.