Obalanie mitów

Dodano:   /  Zmieniono: 
I Konfrontacje Naukowe "Wprost"

- Naukowcy potrafią przemawiać ludzkim głosem nie tylko w Wigilię - żartował prof. Łukasz Turski z Centrum Fizyki Teoretycznej podczas I Konfrontacji Naukowych "Wprost". Miał rację: dyskusja z udziałem piątki wybitnych uczonych, poświęcona zwalczaniu mitów i przesądów w nauce, wzbudziła żywą reakcję zaproszonych. Komunikatywność, wiedza, swada i poczucie humoru szacownych prelegentów sprawiły, że ponad stu gości uczestniczyło w wielkiej przygodzie intelektualnej. O czym debatowano?

Nie tylko geny
- Kiedy w lutym tego roku ogłoszono odczytanie księgi ludzkich genów, media goniły za wszystkimi genetykami, którzy byli na nogach - opowiadała prof. Ewa Bartnik, genetyk z Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego. W wielu dziennikach ukazała się informacja, jakoby odczytano kod genetyczny człowieka. - Po usłyszeniu takiej informacji genetykowi wypadają włosy z przerażenia. Kod genetyczny, czyli sposób zapisywania informacji, zarówno u człowieka, jak i u zwierząt jest taki sam, a odczytano go już w latach sześćdziesiątych - przypomniała prof. Bartnik. Inną sprawą jest odczytanie księgi genów ludzkich. Tutaj podniecenie jest rzeczywiście uzasadnione. - Nie należy jednak sądzić, że już pojutrze każdy z nas będzie miał coś w rodzaju paszportu genetycznego, w którym znajdzie się informacja o chorobach, na jakie zapadnie. Geny nie determinują wszystkiego - podkreślała prof. Bartnik. - Ich poznanie jest jednak szansą na opracowanie metod leczenia wielu groźnych chorób.

Zagrożenie dla medycyny
- Do izby przyjęć w warszawskim szpitalu na Banacha zgłosiła się niedawno kobieta, której pierś w 90 procentach była nowotworem. Twierdziła, że leczyła się wcześniej, lecz dopiero w szpitalu dowiedziała się, iż ma raka - opowiadał prof. Wiesław Jędrzejczak, kierownik Katedry i Kliniki Hematologii, Onkologii i Chorób Wewnętrznych Akademii Medycznej w Warszawie. - Podczas wywiadu z chorymi często się okazuje, że chodzili do bioenergoterapeutów, homeopatów lub znachorów. Na leczenie kliniczne w takich wypadkach jest za późno. Medycyna niekonwencjonalna, alternatywna, komplementarna to różne sposoby podszywania się biomagii pod medycynę. Wymagać, by medycyna zaakceptowała biomagię, to jakby żądać od uczciwości, by zaakceptowała złodziejstwo jako uczciwość alternatywną czy komplementarną - przekonywał prof. Jędrzejczak. - Potęga biomagii wydaje się jednak nieograniczona. Jej produkt jest anachronizmem, ale sprzedaje się go za pomocą najnowocześniejszych technik marketingowych. Zastosowanie środka o mało znanym działaniu przez świetnie wykształconego lekarza wymaga zgody odpowiednich komisji i ubezpieczenia. Podobnej inicjatywy podjętej przez osobę niewykształconą nikt nie ogranicza. Mity o łatwej, naturalnej i pozbawionej skutków ubocznych kuracji mogą się więc łatwo rozprzestrzeniać.

Zabójcze promieniowanie?
Czasami mity mogą się przerodzić w rodzaj zbiorowej psychozy, zwłaszcza gdy przenikają na łamy opiniotwórczych mediów. W "New York Times" wypadki samochodowe, powodujące połowę zgonów w USA, odnotowywane są 120 razy w roku. Doniesienia o katastrofach w przemyśle, w których rocznie ginie 12 tys. osób, pojawiają się na łamach tego pisma 50 razy w roku. Notki o śmiertelnych zadławieniach i uduszeniach (4 tys. ofiar) publikowane są 25 razy w roku, a o śmiertelnych porażeniach prądem (1200 ofiar) - raz, dwa razy. O wypadkach napromieniowania "New York Times" pisze 200 razy w roku, chociaż w ich wyniku nikt nie umiera. Dane te przytoczył prof. Zbig-niew Jaworowski z Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej, pokazując, jak bardzo ludzie obawiają się promieniowania jonizującego. Nic więc dziwnego, że tyle mitów narosło wokół awarii reaktora w Czarnobylu. We "Wprost" pisaliśmy o nich w artykułach "Czarnobyl - największy blef XX wieku" oraz "Czarnobylska strefa mitów". - W amerykańskiej gazecie "National Inquierer" odnotowano, że dzielni myśliwi w lasach wokół Czarnobyla schwytali dwumetrowe kurczę. Inne pisma ograniczyły się do doniesień mniej kuriozalnych, choć równie nieprawdziwych - mówił prof. Jaworowski. Tymczasem na Białorusi i Ukrainie poza przypadkami raka tarczycy u dzieci nie stwierdzono żadnych skutków zdrowotnych promieniowania - wynika z raportu Komitetu Naukowego ONZ ds. Skutków Promieniowania Atomowego (UNSCEAR). - W niektórych miejscach na Ziemi naturalna dawka promieniowania jest nawet kilkadziesiąt razy większa od tej, jakiej tuż po wybuchu zostali poddani ludzie z okolic Czarnobyla - przekonywał prof. Jaworowski.

Czy zmieniamy pogodę?
Zdaniem prof. Jaworowskiego, zagrożenie związane z awarią w Czarnobylu miało przede wszystkim wymiar psychologiczny. - Podobnie może być z niebezpieczeństwami, jakie wiążą się ze zmianami klimatu na Ziemi - przekonywał prof. Zygmunt Kolenda z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Wokół tej sprawy również narosło wiele mitów. "Kilimandżaro utraciło od 1912 r. 70 proc. pokrywy śnieżnej. Za 15 lat pokrywa ta całkiem zniknie". "W porównaniu z ubiegłym wiekiem Bajkał zamarza 11 dni później". "W Montanie do roku 2070 znikną wszystkie lodowce w parku narodowym". "Huragany szalejące z prędkością ponad 200 km na godzinę wzdłuż wybrzeży Atlantyku w Stanach Zjednoczonych spowodowały śmierć ponad stu osób". Zdaniem prof. Kolendy, takie informacje prasowe wywołują psychozę. Tymczasem na Ziemi wzrasta tylko temperatura mierzona przy gruncie. Pomiary satelitarne i balonowe takiego wzrostu nie rejestrują - przekonywał profesor, powołując się na wyniki badań amerykańskiej Narodowej Akademii Nauk. Co więcej, zdaniem prof. Kolendy, to nie człowiek zmienia pogodę, lecz ona sama podlega naturalnym wahaniom.

Nauka a media
Kilka lat temu media obiegła informacja, że fizykom udało się zatrzymać impuls świetlny. Później okazało się, że nie impuls i nie świetlny, ale zatrzymać się udało - ta anegdota opowiedziana przez prof. Kazimierza Rzążewskiego z Centrum Fizyki Teoretycznej PAN pokazuje, na jakie pułapki narażony jest dziennikarz, który relacjonuje osiągnięcia fizyków. Za mity powstające w tej dziedzinie odpowiedzialni są zarówno naukowcy, jak i dziennikarze. - Dwaj uczeni z Uniwersytetu Utah ogłosili, że w małym laboratorium doprowadzili do tzw. zimnej fuzji - procesu, który w formie nie kontrolowanej zachodzi w bombie wodorowej. W mediach zaroiło się od sensacyjnych artykułów, eksperymentu nie udało się jednak powtórzyć - opowiadał prof. Rzążewski. - Podobne błędy naukowcom zdarzają się rzadko. Częściej to dziennikarze zmieniają sens odkrycia, dając badaczom na jego wytłumaczenie 30 sekund.
- Jestem przekonany, że dziennikarze i naukowcy mają tego samego wroga: przesądy i mity - powiedział Piotr Gabryel, zastępca redaktora naczelnego "Wprost", podsumowując Konfrontacje Naukowe. - Profesor Bartnik mówiła o potrzebie twórczej symbiozy w relacjach mediów i nauki. Chciałbym, abyśmy pozostali przy takiej konstatacji.

Więcej możesz przeczytać w 24/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.