Deficytowy kapitał

Deficytowy kapitał

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mafia wykorzystuje brak zaufania po to, żeby przejąć kontrolę i ustanowić monopol na to dobro

1 Karol Marks o tym nie pisał, więc nasi ekonomiści o tym nie wiedzą, ale istnieje taki kapitał, którego nie przelicza się na pieniądze, chociaż przynosi je i dobrobyt ludziom. A przecież gdyby nie przyjaźń lojalnego do przesady kapitalisty Fryderyka Engelsa, Karol Marks nigdy by swojego dzieła o kapitale pieniężnym nie napisał. Przyjaźń to kapitał społeczny, tak jak współdziałanie w jakimkolwiek stowarzyszeniu - chórze amatorskim, kole gospodyń wiejskich, Rotary czy bractwie gastronomicznym.

2 Również w odniesieniu do kapitału społecznego działa tzw. efekt świętego Mateusza: kto ma, temu będzie dane (kto ma kapitał społeczny, ten będzie miał go więcej). Im bardziej jedna osoba ufa drugiej, tym większa ich wzajemna ufność. To sprzężenie zwrotne jest jedną z głównych form kapitału społecznego. Kapitał społeczny to zaufanie, normy i powiązania zwiększające sprawność społeczną i umożliwiające współpracę, bez której każdy z osobna osiąga wynik gorszy. Robert Putnam stwierdził na podstawie badań dotyczących Włoch, że tam, gdzie jest silny kapitał społeczny - na północy - tam też jest rozwój gospodarczy. Natomiast na południu nie ma ani jednego, ani drugiego.

3 Czy rozpoznajecie to społeczeństwo? Bardzo nierówny podział zasobów, brak poczucia równości wobec prawa, dominujące znaczenie władzy pojedynczych osób, wyłącznie personalny charakter wszelkich stosunków społecznych. Polska to czy włoskie południe?

4 Historycy, socjologowie i antropologowie zwracają uwagę, że w takim klimacie stosunków społecznych rozwija się mafia. "Zorganizowana przestępczość jest organicznym elementem w modelu poziomej nieufności i pionowego wyzysku/zależności, który charakteryzuje południową kulturę i społeczną strukturę co najmniej od tysiąca lat" - pisze Putnam. Jest nieunikniona, bo jest funkcjonalna. Mafia zapewniała ochronę przed bandytami, mieszkańcami konkurujących miast, a przede wszystkim przed sobą. Mafijni gwaranci umożliwiali negocjowanie umów gospodarczych z pewną dozą zaufania, że będą dotrzymane. Głównym zajęciem mafii jest produkcja i obrót bardzo szczególnym dobrem, niezbędnym we wszelkich transakcjach, czyli zaufaniem. Mafia wykorzystuje ogólny brak zaufania po to, żeby przejąć kontrolę i ustanowić monopol na to dobro. W klimacie ogólnej nieufności korzystanie z jej usług jest z punktu widzenia izolowanej jednostki jak najbardziej racjonalne, chociaż jednostka traci na tym to, co mogłaby zyskać, gdyby miała zaufanie do innych ludzi. Kapitał społeczny zostaje bowiem przechwycony przez zorganizowaną przestępczość, która na dodatek przejmuje państwowy monopol na przemoc i bombami wymusza posłuszeństwo. Zabójstwa wśród grup przestępczych (policjanci uspokajają nas, że to jedynie porachunki wewnętrzne) są tylko objawem choroby. W końcu ginie komendant policji: mijają lata, a przyczyny jego śmierci nie zostają wyjaśnione. Giną politycy: billingi ich rozmów wskazują na kontakty ze zorganizowaną przestępczością. Gdzie? W Kalabrii czy na Mazowszu? Z włoskiego południa przenosimy się do postkomunistycznej Polski. I tu, i tam główni aktorzy mogą udawać niewinnych. Przez sąsiadów są wspominani jako ci, którzy zapewniają porządek w miasteczku, otoczeni wianuszkiem usłużnych adwokatów, sędziów i potrzebujących poparcia lokalnego biznesu polityków. Mafia i klika to dwie strony tej samej monety.

5 Jasne, że w takiej sytuacji spór o prawo to spór pozorny. Żadne kary nie odstraszą młodych bezrobotnych mężczyzn od podjęcia dobrze płatnej służby u biznesmenów i polityków potrzebujących własnej siły gwarantującej bezpieczeństwo w interesach. Nieporozumieniem jest także pomysł walki z korupcją poprzez ściganie drobnych łapówkarzy wręczających koperty niższym urzędnikom. Zorganizowana przestępczość upadnie wtedy, gdy nie będzie miała monopolu na zaufanie. Z kolei korupcja nie polega na braniu łapówek, ale na naruszeniu zaufania do osób sprawujących publiczne funkcje. Aby można było zlikwidować korupcję (tę poważną, nie drobną), musi istnieć zaufanie do instytucji państwowych i funkcjonariuszy publicznych. Ci, którzy walczą z korupcją czy przestępczością, powinni się więc cieszyć naszym zaufaniem. Swym codziennym postępowaniem powinni dowodzić, że są jego godni. Nielojalność polityczna, którą w telewizji oglądamy codziennie od dwunastu lat, jest najbardziej oczywistym objawem korupcji w życiu publicznym. Fruwanie od partii do partii jak pszczółka Maja za miodem, zrywanie ślubów koalicyjnych i nonszalancja w składaniu obietnic wyborczych podważają zaufanie do polityków. Liczą się tylko ludzie, a nie to, co mówią, nie instytucje, z którymi są w danym momencie związani. U początków polskiej demokracji przyjęto za oczywiste, że głosując, zakreśla się nazwisko jednego z kandydatów. We Włoszech jest to tylko możliwe, ale wcale niekonieczne. Na południu dominował właśnie taki preferencyjny sposób głosowania. Natomiast na rozwiniętej gospodarczo i silnej ruchami obywatelskimi północy głosowano na partie. Gdy we Włoszech partie się skompromitowały, do łask wrócił prymitywny model personalny, czego przykładem jest zwycięstwo Berlusconiego. To atawistyczna reakcja na brak zaufania publicznego. Tyle że Włochy, dokąd mój dziadek jeździł, aby podziwiać odzianych w malownicze szaty bezrobotnych lazzaroni, odżywiających się ostrygami z cytryną, stały się dzięki obywatelskiej północy jednym z najbogatszych krajów. Tymczasem Polska po dziesięcioleciach istnienia autokratycznego systemu tępiącego inicjatywę społeczną i niezależne od władzy poziome sieci zaufania społecznego pogrążyła się bynajmniej nie w malowniczym błocie, w którym nie tylko ostryg, ale nawet zwykłych minogów brak. Liczą się ludzie, nie instytucje. To, co powie człowiek, dane przezeń słowo, też się nie liczy. Można tylko oddać mu się na złe i dobre. Z takimi politykami i działaczami nie zbuduje się ani uczciwego państwa, ani społeczeństwa obywatelskiego. Bo to wymaga oparcia się na kapitale społecznym, czyli wzajemnym zaufaniu ludzi sobie równych. Gdyby znalazł się kapitał społeczny, to i ten pieniężny szybciej by się pomnożył.

Jacek Kurczewski
Więcej możesz przeczytać w 24/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.